Posłanki PiS w trakcie posiedzenia klubu we wtorek poinformowały, że zostały zaatakowane 16 grudnia przez posłów PO - mówił we wtorek marszałek Senatu Stanisław Karczewski w TVP Info. Jak dodał, dowiedział się o tym po raz pierwszy, podobnie jak prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Karczewski pytany o to, jakie tematy były poruszane podczas wtorkowego posiedzenia klubu PiS odpowiedział, że rozmowy dotyczyły aktualnej sytuacji politycznej, tego, co dzieje się w Sejmie oraz tego, jak w środę będą wyglądały obrady Sejmu. "Jutro odbędzie się 34. posiedzenie Sejmu o godz. 12, a kolejne posiedzenie Senatu o godz. 9" - zapowiedział marszałek Senatu.

Jak mówił Karczewski, podczas posiedzenia klubu politycy PiS rozmawiali również o tym, co wydarzyło się 16 grudnia. "Muszę powiedzieć, że jestem zbombardowany szokującymi informacjami od pań posłanek, które były zaatakowane przez posłów Platformy. Po raz pierwszy się o tym dowiedziałem, po raz pierwszy dowiedział się o tym również prezes Kaczyński, to dla mnie sytuacja dramatyczna" - podkreślił.

Marszałek Senatu nie chciał powiedzieć, która posłanka miała zostać zaatakowana przez polityków PO. "Jest to zdarzenie, które jest bulwersujące i absolutnie musi być wyjaśnione przez prokuraturę" - ocenił. Dopytywany, czy był to atak słowny czy fizyczny odpowiedział: "i taki, i taki". Zaznaczył, że do tego ataku miało dojść poza budynkiem Sejmu.

Według informacji uzyskanych przez PAP od posłów PiS uczestniczących w posiedzeniu klubu, była na nim mowa o atakach na posłanki Krystynę Pawłowicz, Józefę Hrynkiewicz i Joannę Lichocką.

"PO posuwa się już w tej chwili za daleko, już przekroczyła wszelkie możliwe granice, nie było sytuacji podobnej w Europie, kiedy mniejszość chce wprowadzić w Polsce liberum veto" - mówił Karczewski w TVP Info.

Ocenił, że PO łamie regulamin, ustawy, kodeks karny. "Nie można prowadzić debaty i dyskusji w takiej atmosferze" - dodał. "Wyciągnęliśmy obydwie ręce do PO i opozycji, opozycja, poza PO, przyszła na nasze spotkanie do Senatu, bardzo im dziękuję. Dziś również podziękowałem za telefon od pana przewodniczącego Schetyny" - mówił marszałek Senatu.

Jego zdaniem wtorkowa rozmowa liderów partii, z wyjątkiem PO, była "dobra, bardzo potrzebna". Jak mówił Karczewski, PiS zależało na porozumieniu, ale "swój front" zmienił przewodniczący Nowoczesnej Ryszard Petru.

Marszałek Senatu dopytywany o "woltę Ryszarda Petru" ocenił, że mogło chodzić o "naciski jego kolegów partyjnych". "Choć mógłbym podejrzewać, że od początku pan przewodniczący miał taki plan, że trochę porozmawia, później się wycofa" - dodał marszałek.

Pytany, dlaczego spotkanie z liderami partii zostało zorganizowane przez niego, a nie marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, odpowiedział: "dlatego że budżet jest już w Senacie".

Karczewski nawiązał również do propozycji zgłoszenia poprawek opozycji podczas rozpatrywania ustawy budżetowej przez Senat. Jak zaznaczył, były takie poprawki, "pod którymi by się nie podpisał", jednak niektóre poprawki Nowoczesnej i Kukiz'15, PiS chciało przyjąć. Dodał, że nie przeglądano poprawek PO, ponieważ przedstawiciele Platformy nie pojawili się na zorganizowanym przez niego spotkaniu.

Karczewski zadeklarował również, że najbliższe posiedzenie Sejmu w środę rozpocznie się w sali plenarnej. "Jaki będzie przebieg, tego nie wiem, zobaczymy" - dodał.

Zaapelował również do opozycji, żeby "pozwoliła funkcjonować Sejmowi, żeby Sejm powrócił do normalnego trybu".

Dopytywany, czy wykluczenie 16 grudnia z obrad posła PO Michała Szczerby przez marszałka Marka Kuchcińskiego było niefortunne odpowiedział, że zrobiłby to samo. "Nie można w ten sposób zwracać się do marszałka" - dodał. Jak podkreślił wypowiedź Szczerby nie była merytoryczna.