Rosyjskie pseudoreferenda odbywają się w opustoszałych wsiach na okupowanych terytoriach Ukrainy, co widać nawet w materiałach rosyjskich propagandowych kanałów telewizyjnych zapewniających o wysokiej frekwencji - zauważa we wtorek rosyjska redakcja BBC.

"Władze okupacyjne mówiły o bardzo wysokiej frekwencji, choć Rosja do tej pory nie kontroluje w stu procentach żadnego z obwodów i tym bardziej nie dysponuje danymi o tym, ilu mieszkańców pozostało na zajętych przez nią terytoriach" - wskazuje BBC w reportażu o przebiegu pseudoreferendów.

Jak zauważa, nawet propagandowa rosyjska telewizja RT nie była przekonywująca w swoich materiałach. W materiale z Doniecka w piątek RT pokazała kobietę uruchamiającą głośnik, z którego rozlega się radosna zapowiedź pseudoreferendum. W tle widać zaś ulicę, na której nie ma ani jednego człowieka.

"Rosyjskie państwowe agencje informacyjne, ogłaszając, że wśród mieszkańców samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej frekwencja wyniosła 90 procent, jednocześnie publikowały materiały o głosowaniu np. we wsi Nowotoszkiwske, gdzie przed wojną mieszkało ponad 2 tys. ludzi, a do końca września 2022 roku pozostało dziesięciu mieszkańców - i nie widziały w tym niczego szczególnego" - zauważa BBC.

"W tych materiałach, na których mimo wszystko pojawiali się wyborcy, rzucało się w oczy, że 'głosować' idą głównie kobiety i emeryci. Nieobecność mężczyzn wśród wyborców w 'republikach' (separatystycznych "republikach ludowych" donieckiej i ługańskiej-PAP) można wyjaśnić tym, że po kilku miesiącach mobilizacji nie ma tam już mężczyzn, albo się ukrywają przed wezwaniem do wojska" - relacjonuje BBC. Jak dodaje, "sytuacja z mężczyznami w obrazkach w państwowych kanałach telewizyjnych wyglądała nieco lepiej w Chersoniu i okupowanych miastach obwodu zaporoskiego, gdzie dopiero ogłoszono mobilizację".

Właśnie w tzw. republikach ludowych, czyli obszarach obwodów donieckiego i ługańskiego, które od 2014 roku są pod kontrolą prorosyjskich separatystów można znaleźć ludzi, którzy faktycznie popierają aneksję do Rosji - wynika z materiału BBC.

Tymczasem popularność zyskało nagranie z Enerhodaru w obwodzie zaporoskim, gdzie kamera monitoringu pokazała, jak "pracownicy 'komisji wyborczej' prowadzą głosowanie w mieszkaniach w asyście dwóch uzbrojonych żołnierzy" - opisuje BBC. Jak zauważa, nagranie to jest dosłowną ilustracją określenia rozpowszechnionego po aneksji Krymu w 2014 roku: "głosowanie pod lufami automatów".

Władze okupacyjne napotkały przeszkody w zapowiadanym pseudoreferendum we wsi Snihuriwka w obwodzie mikołajewskim. Kilka dni przed pseudoreferendum władze okupacyjne zapowiedziały przyłączenie kilku zajętych przez wojska rosyjskie wsi tego regionu do okupowanego obwodu chersońskiego.

"Media rosyjskie pisały, że na tych terenach głosowanie przebiega 'normalnie', ale 25 września w komisji wyborczej w Chersoniu powiedziano, że z powodu ostrzałów głosowanie we wsi Snihuriwka trzeba było przerwać" - informuje BBC. Tymczasem - dodaje - "mieszkańcy Snihuriwki, którym udało się wyjechać ze wsi nagrali apel wideo z oświadczeniem, że są przeciwni przyłączeniu do Rosji".

Władze okupacyjne w zajętych częściowo przez wojska rosyjskie czterech obwodach na wschodzie i południu Ukrainy twierdzą, że od piątku prowadzą tam pseudoreferenda w sprawie przyłączenia tych terenów do Rosji. Działania te na okupowanych terytoriach obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego mają potrwać do wtorku. (PAP)