Nielegalne referendum, organizowane przez rosyjskich okupantów na zajętych obszarach na południu i wschodzie Ukrainy, to przedsięwzięcie tak absurdalne, że można w nim wziąć udział nawet bez dokumentów tożsamości - powiadomił w poniedziałek rządowy ukraiński portal Centrum Narodowego Sprzeciwu.

W Berdiańsku w obwodzie zaporoskim, nad Morzem Azowskim, mogą głosować "wszyscy mieszkańcy miasta". W praktyce oznacza to, że w tzw. referendum biorą udział głównie Rosjanie - wojskowi, ich rodziny i różnego rodzaju "specjaliści", którzy przyjechali na okupowane tereny Ukrainy. Zawyżana jest w ten sposób frekwencja - czytamy na łamach serwisu.

"Większość okolicznych mieszkańców nie otwiera okupantom drzwi i nie uczestniczy w (pseudoreferendum). Ludzie rozumieją, że wyniki głosowania są od dawna ustalone na Kremlu" - podkreśliło Centrum.

Rosyjskie okupacyjne władze w części obwodów chersońskiego i zaporoskiego na południu Ukrainy oraz donieckiego i ługańskiego na wschodzie tego kraju, w tym w samozwańczych Donieckiej i Ługańskiej Republice Ludowej, przeprowadzają od piątku nielegalne referenda w sprawie przyłączenia do Rosji. Według licznych doniesień lokalna ludność jest zastraszana i zmuszana do oddawania głosów popierających aneksję. Działania najeźdźców pozorujące "demokratyczny wybór" mieszkańców mają potrwać do wtorku.

Najeźdźcy twierdzą, że podczas pseudoreferendum w zniszczonych miastach na wschodzie Ukrainy frekwencja sięga 45 proc. Podają takie dane, chociaż nawet nie posiadają spisu głosujących - oznajmił w niedzielę lojalny wobec Kijowa szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj.

Mer Melitopola: Komisje nachodzą mieszkańców zmuszając do udziału w pseudoreferendum

W okupowanym Melitopolu w obwodzie zaporoskim na południu Ukrainy powołane przez Rosjan komisje wyborcze znów obchodzą mieszkania i domy, by zmusić mieszkańców do udziału w pseudoreferendum - poinformował lojalny wobec władz ukraińskich mer miasta Iwan Fedorow.

"Na terytoriach okupowanych trwa pokaz cyrkowy pt. +referendum+. Frekwencja +wyborców+ jest katastrofalna, więc członkowie okupacyjnych komisji wyborczych w Melitopolu zaczęli kolejny obchód mieszkań i domów" - oświadczył Fedorow w poniedziałek.

Jak napisał mer w serwisie Telegram, "trzymając pod lufami automatów i groźbami" Rosjanie usiłują wytworzyć "coś na kształt frekwencji na pseudoreferendum". Ocenił, że mieszkańców, którzy otworzyli drzwi członkom komisji jest niewielu. Ci, którzy otworzyli drzwi są zmuszani do głosowania za nieobecnych członków rodzin, sąsiadów i nawet osoby, które ewakuowały się z miasta.

W niedzielę Fedorow poinformował, że w 150-tysięcznym niegdyś Melitopolu jest teraz mniej niż 60 tysięcy ludzi. Podał szacunki, według których do udziału w pseudoreferendum w sprawie aneksji Rosjanie zmusili tylko 20 proc. mieszkańców okupowanego miasta.

Władze okupacyjne w zajętych częściowo przez wojska rosyjskie czterech obwodach na wschodzie i południu Ukrainy twierdzą, że od piątku prowadzą tam pseudoreferenda w sprawie przyłączenia tych terenów do Rosji. Działania te na okupowanych terytoriach obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego mają potrwać do wtorku. (PAP)