Fala ekstremalnych upałów ogarniająca zachodnią część Stanów Zjednoczonych wywołuje groźne pożary. Tysiące ludzi zostało ewakuowanych. W Arizonie w akcji ratunkowej zginęło dwóch strażaków.

Według „Los Angeles Times” ogromny pożar w Plumas National Forest, w północnej Kalifornii, "wygenerował własne błyskawice". Władze nakazały w sobotę ewakuację 2800 osób, wydano zakaz wstępu do lasu, w którym spłonęło ponad 22 tys. hektarów drzew i zarośli.

W Kalifornii w sobotę ewakuowano także dwa rezerwaty rdzennych mieszkańców we wschodniej części hrabstwa San Diego.

Aby odciążyć system energetyczny gubernator Kalifornii Gavin Newsom w oparciu o zarządzenie o stanie zagrożenia nakazał statkom zacumowanym w portach używać silników pomocniczych zamiast zasilania z lądu.

Temperatury w części Kalifornii osiągnęły prawie rekordowe wysokości. W Death Valley (Dolina Śmierci) w piątek, a także już w sobotę przed południem, było 54,4 stopnia Celsjusza. Według prognoz podanych przez CNN temperatura ponad 51,6 stopnia może się utrzymać do wtorku. Światowy rekord z 7 lipca 1913 roku wynosi, także w Dolinie Śmierci, 56,6 stopnia C.

Pożar w stanie Oregon, po podwojeniu rozmiarów do ponad 31 tys. hektarów, w sobotę zagrażał liniom przesyłowym, które zaopatrują Kalifornię w energię elektryczną. Spowodował ewakuację mieszkańców, ponieważ zagrażał około 3 tys. domów. Jak podaje agencja AP ewakuowano także małą społeczność Dixie w północno-środkowym Idaho.

Dwóch strażaków zginęło w sobotę w Arizonie w katastrofie lotniczej w hrabstwie Mohave. Miało to miejsce podczas prowadzenia rozpoznania lotniczego nad terenami ogarniętymi pożarem w pobliżu Prescott National Forest.