Biały Dom w przyszłym tygodniu nałoży sankcje na Rosję w związku z jej ingerencją w zeszłoroczne wybory w Stanach Zjednoczonych - podała we wtorek CNN. Decyzje Waszyngtonu mają być reakcją na raport amerykańskiego wywiadu, według którego prezydent Rosji Władimir Putin prawdopodobnie kierował próbą manipulowania kampanią prezydencką w USA.

W opublikowanym we wtorek raporcie amerykański wywiad stwierdził, że Putin albo nadzorował, albo przynajmniej zatwierdził próby zmanipulowania kampanii prezydenckiej w USA na korzyść byłego prezydenta Donalda Trumpa, wprowadzając w obieg "mylące lub bezpodstawne zarzuty" przeciwko kandydatowi Demokratów Joe Bidenowi.

Oceny dokonano w 15-stronicowym raporcie, wydanym przez Biuro Dyrektora Wywiadu Krajowego. Podkreślono w nim zarzuty, że współpracownicy Trumpa działali wspólnie z Moskwą po to, aby zdyskredytować syna Bidena Huntera poprzez powiązane z Rosją ukraińskie osobistości, takie jak parlamentarzysta Andrij Derkacz, który rzekomo zwerbował kilku polityków USA do kampanii oczerniania Bidenów.

"Putin był odpowiedzialny za działalność Andrija Derkacza" - napisano w raporcie. "Inni wyżsi rangą urzędnicy również uczestniczyli w rosyjskiej ingerencji w wybory - w tym wyżsi urzędnicy ds. bezpieczeństwa narodowego i wywiadu, którzy, jak oceniamy, nie podjęliby działań bez uzyskania przynajmniej milczącej zgody Putina" - podkreślono.

Według raportu kluczową rolę w działaniach Moskwy odegrał także inny człowiek, związany z rosyjskim wywiadem, Konstantin Kilimnik. Amerykański wywiad uważa, że Kilimnik i Derkacz spotkali się i przekazali ludziom związanym z Trumpem materiały, mające dowodzić, iż Hunter Biden brał udział w procederze korupcyjnym na Ukrainie.

Raport podkreśla, że Kilimnik był współpracownikiem Paula Manaforta, który pełnił funkcję szefa kampanii wyborczej Trumpa w 2016 roku. Manafort był jedną z czołowych postaci śledztwa, prowadzonego przez specjalnego prokuratora Roberta Muellera w sprawie tzw. Russiagate, czyli zarzutów o mieszanie się Rosji w kampanię wyborów w 2016 r.

Manafort został skazany na 7,5 roku więzienia za przestępstwa finansowe, których dopuścił się podczas swojej pracy na Ukrainie. Pod koniec grudnia zeszłego roku został ułaskawiony przez Trumpa.

Według raportu rosyjscy agenci próbowali również włamać się do filii ukraińskiej firmy energetycznej Burisma, "prawdopodobnie w celu zebrania informacji, dotyczących rodziny prezydenta Bidena" - napisano. Agencja Reuters przypomina, że Hunter Biden pracował w zarządzie Burismy.

Chcący zachować anonimowość urzędnik administracji Bidena powiedział, że Biden wyraził się już jasno, że Stany Zjednoczone odpowiednio zareagują na destabilizujące działania Rosji. "Widzieliście już, jak podejmujemy szereg działań w odpowiedzi na użycie przez Rosję broni chemicznej przy próbie zabójstwa Aleksieja Nawalnego" - powiedział urzędnik. "Wkrótce zobaczycie więcej" - podkreślił.

Raport wywiadu USA ujawnił również inne zagraniczne próby wpłynięcia na amerykańskich wyborców w 2020 roku, w tym "wielotorową kampanię tajnych wpływów", prowadzoną przez Iran i mającą na celu podcięcie pozycji Trumpa, który w 2018 wypowiedział umowę nuklearną z 2015 roku, podpisaną przez Iran z największymi mocarstwami. W związku z tym, jak podaje CNN, Teheran także objęty zostanie kolejnymi sankcjami.

Raport odrzucił z kolei forsowaną przez sojuszników Trumpa narrację, jakoby Chiny ingerowały w wybory na korzyść Bidena. "Pekin nie podejmował takich wysiłków. Chiny szukały stabilności w swoich relacjach ze Stanami Zjednoczonymi i nie postrzegały żadnego wyniku wyborów jako wystarczająco korzystnego, aby ryzykować odpowiedź w przypadku przyłapania ich na próbie ingerencji" - napisano w raporcie.

Według amerykańskiego wywiadu wysiłki w kierunku ingerencji w wybory podejmowały także Kuba, Wenezuela i Hezbollah. "Ogólnie oceniamy, że miały one mniejszą skalę niż te prowadzone przez Rosję i Iran" - napisano w raporcie.