Sędzia Tomasz Szmydt, który uciekł na Białoruś, miał nie tylko wgląd do dokumentów sądowych i wiadomości na temat udzielania dostępów do informacji niejawnych, ale przez pewien czas buszował też w Ministerstwie Sprawiedliwości i Komisji Weryfikacyjnej. W ocenie byłego szefa tego resortu, prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego, to właśnie tam dla szpiega mogła być prawdziwa kopalnia informacji. - To jest wiedza rewelacyjna – mówi Gazecie Prawnej Zbigniew Ćwiąkalski.

Wojciech Kubik:Tomasz Szmydt przed laty, przez pewien czas pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości i w komisji weryfikacyjnej. Jakie Pana zdaniem, jako byłego szefa resortu sprawiedliwości, mógł wynieść z ministerstwa wiadomości?

Prof. Zbigniew Ćwiąkalski: Komisja weryfikacyjna zawsze jest interesująca i ciekawa, dlatego że członkowie komisji mają wiadomości dotyczące tego, dlaczego kogoś pozytywnie, albo negatywnie zweryfikowano. Poza tym może być sytuacja taka, że weryfikacja pokazuje na przykład, że został negatywnie zweryfikowany, bo nadużywał alkoholu, albo miał jakąś sprawę dyscyplinarną na koncie, albo będzie miał postępowanie dyscyplinarne.

I to dla obcych służb jest idealna sytuacja, bo taki człowiek nadaje się do wykorzystania. Wtedy służby mają wiedzę o jego słabościach, czy o jego różnych problemach, które chciałby ukryć, więc to jest absolutnie bardzo korzystna wiedza do oddziaływania na taką osobę.

Co agent Szmydt mógł wynieść z ministerstwa

A sama praca w MS daje takiemu szpiegowi wgląd w ważne dla państwa dokumenty i wiadomości?

Równie dobrze mogła być sytuacja taka, że on w tym czasie mógł mieć dostęp różnych dokumentów w danym departamencie. Jeżeli ktoś jest oficerem służb, to to wykorzystuje, mikrofilmuje, przekazuje. To jest wiedza rewelacyjna. Umieszczenie go w Ministerstwie Sprawiedliwości to z punktu widzenia obcych służb nie był nawet strzał w dziesiątkę, ale w dwunastkę.

Spodziewałby się pan, że ktoś, kto może być szpiegiem, pracuje właśnie w takim ministerstwie?

Na ogół u nas się wydaje, że jeśli ktoś jest szpiegiem, to siedzi pod płotem jednostek wojskowych i przez dziurę fotografuje Abramsy, albo inny sprzęt zachodni. Nieprawda. Służby interesują się wszystkim: słabościami, tym kto się rozwodzi, kto ma kochankę, kto odprowadza dzieci do szkoły, jakie ma pożyczki, czy ma dobrą sytuację finansową.

Zbigniew Ćwiąkalski: Wpadka służb

Skoro sędziowie, podobnie jak prokuratorzy z urzędu dostają dostęp do informacji niejawnych, to czy służby specjalne naprawdę nie mają możliwości ich kontrolowania, gdy znajdą już pracę w Ministerstwie Sprawiedliwości?

To nic nie znaczy, dlatego, że od tego są służby specjalne, żeby sprawdzały dane osoby, a poza tym, żeby czuwały nad tymi osobami, które pełnią funkcje związane z dostępem do tajemnic, szczególnie wyższego szczebla, czyli choćby do tajemnic NATO-owskich. A do takich miał dopuszczenie sędzia Szmydt.

To kto w takim razie powinien zadbać o taki nadzór, kontrolę i sprawdzanie pracowników-sędziów?

Jak ja przeprowadzałem w ministerstwie największy w historii przetarg na dozór elektroniczny, to zwróciłem się do ABW o osłonę kontrwywiadowczą, dlatego że baliśmy się, iż właśnie może to być wykorzystane, może dojść do przekupstwa, wycieku wiadomości, do przekazania informacji o ofertach. Także to było dla mnie rzeczą zupełnie normalną i proszę zwrócić uwagę, że jest to przetarg, mimo że największy w historii Ministerstwa Sprawiedliwości, na 250 milionów, nikt się do niego nigdy nie przyczepił.

Widzi pan winnych zaistnienia takiej sytuacji, jak z Tomaszem Szmydtem?

Przede wszystkim zawiodła tutaj praca operacyjna służb. Raczej wszystko wskazuje na to, że służby za bardzo zajmowały się opozycją, a nie zajmowały się zupełnie tą drugą stroną, czyli funkcjonariuszami ekipy przez osiem lat rządzącej. Generalnie uważam, że można mieć pretensje do służb też za sprawę ośmiorniczek, czyli dużo wcześniejszą, bo nie wyobrażam sobie, że członkowie rządu, ministrowie, mogą się spotykać bez osłony kontrwywiadowczej. Dla mnie jest to dość sprawa oczywista.

Coś pana zdaniem trzeba zmienić, aby nigdy więcej nie doszło do tak kolosalnej wpadki?

Tak, zdecydowanie. Z całą pewnością trzeba przeprowadzić audyt, jeżeli tak to można nazwać, również sposobu funkcjonowania służb. Raczej to jest, moim zdaniem, wpadka służb