Prezydent Rosji Władimir Putin chce doprowadzić do eskalacji wojny, ale skuteczność jego realnych działań w zakresie mobilizacji wojskowej jak i pogróżek co do użycia broni jądrowej będzie niezwykle mocno ograniczona - powiedział PAP wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.

Prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił częściową mobilizację w kraju, która ma się rozpocząć już w środę, 21 września. Stwierdził, że "celem Zachodu jest osłabienie, podzielenie i zniszczenie Rosji”. Utrzymywał on, że Zachód grozi Rosji m.in. użyciem broni jądrowej. „W przypadku zagrożenia dla naszego państwa, naszej ziemi i narodu wykorzystamy wszystkie niezbędne środki do obrony. To nie jest blef” – powiedział Putin.

Wiceszef MSZ powiedział PAP, że środowym wystąpieniem Putin po prostu chce doprowadzić do eskalacji wojny. "To jest jego intencja, tutaj nie ma żadnych wątpliwości, co do jego zamiarów. A te pogróżki o rozpoczęciu przygotowań do mobilizacji kolejnych kilkuset tysięcy żołnierzy, aby skierować ich do zabijania ludzi na Ukrainie to są działania, które nie pozostawiają żadnych złudzeń, jakie są plany Rosji" - mówił Jabłoński.

Zwrócił uwagę, że "czym innym są plany, a czym innym możliwości" Rosji Putina. "Myślę, że zarówno w zakresie samej mobilizacji, jak i tych pogróżek co do użycia broni jądrowej, realne możliwości działania Rosji są takie jak możemy obserwować od prawie już siedmiu miesięcy na Ukrainie. Ukraina powstrzymała atak, oczywiście przy ogromnym wsparciu Polski i innych państw NATO. I to pokazuje, że Rosja, która ma bardzo złe intencje i zamiary wobec całej Europy, nie tylko wobec Ukrainy, tych zamiarów dotąd nie była w stanie zrealizować" - zaznaczył wiceszef MSZ.

Jak podkreślił, Rosja jest dzisiaj państwem "dość mocno przeżartym wewnętrznymi problemami i skuteczność tych zamiarów i działań Putina będzie niezwykle mocno ograniczona". Ale - jak jednocześnie dodał Jabłoński - Putin z pewnością dalej będzie eskalował i dalej będzie dążył, by na Ukrainie było jak najwięcej ofiar.

Wiceszef MSZ zauważył, że jeszcze przed ogłoszeniem częściowej mobilizacji w Rosji, od kilku dni pojawiają się w rosyjskich mediach społecznościowych sygnały, że coraz więcej ludzi chce uciec z Rosji. "To jest niezwykle istotny sygnał pokazujący, że Rosjanie po prostu zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że tę wojnę przegrywają" - dodał Jabłoński.

Przypomniał, że Polska i państwa bałtyckie przestały wydawać wizy turystyczne czy biznesowe dla Rosjan. "Ale jednocześnie, jeżeli ktoś ucieka z Rosji przed prześladowaniami, występuje o wizę humanitarną czy ochronę międzynarodową, to takiej ochrony jak najbardziej my udzielimy. I jeżeli będą takie sytuacje, że będą dezerterzy z armii rosyjskiej, ludzie którzy chcą uciec przed tą mobilizacją, to jeżeli będą się kwalifikować do wiz humanitarnych, to takiej pomocy będziemy im udzielać" - zapowiedział Jabłoński.

Przekazał, że od początku wojny w Ukrainie takich wiz humanitarnych zostało przyznanych kilkaset, przede wszystkim opozycjonistom zagrożonym represjami w Rosji. (PAP)

autor: Karol Kostrzewa

kos/ par/