Część węgierskich partii opozycyjnych zaapelowała w piątek do rządu premiera Viktora Orbana o odwołanie węgierskiego referendum dotyczącego kwot relokacji uchodźców w reakcji na wynik brytyjskiego referendum ws. członkostwa w UE.

Lider partii Egyuett (Razem) Viktor Szigetvari oznajmił, że wynik brytyjskiego głosowania jest sygnałem ostrzegawczym, że państwa UE powinny ze sobą ściślej współpracować. Zaapelował też do Orbana, by przestał „podsycać emocje przeciwko Europie swoją antyeuropejską kampanią przed (węgierskim) referendum”.

Także Węgierska Partia Liberalna (LMP) wezwała premiera do wycofania się z referendum w sprawie kwot. Według jej rzecznika Istvana Szent-Ivanyiego, referendum to wysyła taki sam przekaz co brytyjska decyzja o wystąpieniu z UE: „powiedzmy Europie nie”. Główne hasło kampanii przed węgierskim referendum brzmi: "Przekażmy komunikat Brukseli, by ona także zrozumiała!".

Według wiceszefa lewicowej Koalicji Demokratycznej Csaby Molnara węgierskie referendum należy odwołać, bo „doprowadzi do wystąpienia Węgier z UE”.

Również według lidera Węgierskiej Partii Socjalistycznej Jozsefa Tobiasa węgierskie referendum może być pierwszym krokiem na drodze do wystąpienia Węgier z UE. Tobias dodał, że Brexit spowolni wzrost na Węgrzech i zmniejszy się napływ funduszy unijnych.

Wiele partii wezwało rząd Orbana do zadbania o interesy setek tysięcy Węgrów przebywających w Wielkiej Brytanii. „Liderzy europejscy zwołują kryzysowe szczyty, by zająć się problemem (Brexitu) na wspólnym szczeblu, a Orban próbuje powiązać kwestię imigracji z własnym referendum” – zaznaczył Tobias.

Orban powiedział w piątek rano, że należy przeanalizować, jakie sprawy miały decydujące znaczenie w brytyjskiej debacie na temat członkostwa. Według niego takim tematem była imigracja - Brytyjczycy szukali odpowiedzi na pytanie, jak przeciwstawić się współczesnej wędrówce ludów, jak zachować własny los w swoich rękach, "jak zachować swoją wyspę".

Skrajnie prawicowy Jobbik ocenił zaś, że wynik brytyjskiego referendum to „największy policzek w historii” i Bruksela musi teraz „zrewidować swoje podejście i przestać ignorować wolę państw narodowych”.

Parlament węgierski zatwierdził 10 maja zainicjowane przez rząd referendum w sprawie obowiązkowych kwot przyjmowania migrantów. Pytanie będzie brzmiało: "Czy chce Pan/Pani, by Unia Europejska mogła zarządzać również bez zgody parlamentu obowiązkowe osiedlanie na Węgrzech osób innych niż obywatele węgierscy?". Konkretny termin referendum nie jest jeszcze znany. Kancelaria premiera podała, że odbędzie się ono na jesieni.

4 maja Komisja Europejska zaproponowała reformę unijnej polityki azylowej, która zakłada wprowadzenie stałego systemu dystrybucji uchodźców, uruchamianego w sytuacji kryzysowej. Jeśli do jakiegoś kraju napłynie nieproporcjonalnie duża liczba uchodźców, o połowę większa niż ustalony z góry próg, to nowi uchodźcy byliby automatycznie rozsyłani do innych państw według nowego systemu. Kraje niechętne przyjmowaniu uchodźców mogłyby odstąpić od udziału w relokacji na rok, ale w zamian musiałyby zapłacić 250 tys. euro za każdego uchodźcę, którego nie przyjmą. Pieniądze trafiłyby do kraju, który przejmie odpowiedzialność za danego uchodźcę. Polska oraz inne kraje Grupy Wyszehradzkiej zdecydowanie odrzuciły tę propozycję.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)