Życie polskiego ambasadora w Pakistanie i jego żony nie jest zagrożone. Oboje uczestniczyli w katastrofie śmigłowca, zginęło siedem osób.

Do wypadku doszło w dolinie Naltar w północnym Pakistanie. Andrzej Ananicz wraz z małżonką Zofią lecieli jednym z trzech helikopterów, kw których znajdowało się łącznie 37 dyplomatów. Jak poinformował szef MSZ Grzegorz Schetyna, oboje doznali obrażeń, które nie zagrażają ich życiu. Są pod opieką pakistańskich służb medycznych.
W katastrofie zginęli ambasadorowie Norwegii i Filipin, żony ambasadorów Indonezji i Malezji oraz dwóch pilotów i jeden z członków załogi. Ranny został także między innymi dyplomata z Holandii.


Według komunikatu służb prasowych pakistańskiej armii, do wypadku śmigłowca MI-17 doszło przy granicy z Afganistanem i Chinami. Na pokładzie było 11 obcokrajowców i 6 Pakistańczyków. Maszyna runęła na szkołę.

Według wstępnych doniesień przyczyną wypadku były problemy techniczne. Tymczasem pakistańscy talibowie twierdzą, że to oni strącili śmigłowiec. Relacje świadków nie wskazują jednak, by miało dojść do ostrzału helikoptera.