To raczej nie pomoc, a sianie niezgody - tak o rosyjskim konwoju humanitarnym kierującym się w stronę ukraińskiej granicy mówi szef MON Tomasz Siemoniak.

Minister ocenił w radiowej Jedynce, że projekt jest elementem wojny informacyjnej prowadzonej przez Rosję. "Te oświadczenia władz ukraińskich, informacje, które płyną z Czerwonego Krzyża, który nie chce brać odpowiedzialności za to przedsięwzięcie, sprawiają, że sam ten projekt, sama ta idea, jest bardzo dwuznaczna i nie wydaje się, żeby była tutaj intencja pomocy humanitarnej a bardziej intencja siania niezgody, budowania napięcia" - stwierdził szef MON.

Tomasz Siemoniak nie spodziewa się, by konwój przewoził broń, jednak nie wyklucza, że może dojść na przykład do zatrzymania lub ostrzału ciężarówek na granicy. Sytuację może dodatkowo skomplikować przemówienie Władimira Putina, który jest od wczoraj na anektowanym przez Rosję Krymie. "Raczej można mieć pesymistyczne oczekiwania, miejsce i czas do tego przemówienia, czyli świeżo zaanektowany Krym, budzą tutaj złe prognozy" - podkreślił gość radiowej Jedynki.

Niewykluczone, że przemówienie Władimira Putina może zbiec się w czasie z przekroczeniem granicy rosyjsko-ukraińskie przez konwój z pomocą humanitarną.