Resort sprawiedliwości krytykuje działania prokuratury i działającej na jej zlecenie ABW w redakcji "Wprost". W środę śledczy oraz funkcjonariusze dwukrotnie weszli do siedziby tygodnika w celu uzyskania od redaktora naczelnego Sylwestra Latkowskiego nośników z nagraniami rozmów czołowych polityków.

Ministerstwo podkreśla, że doszło do kilku uchybień prawnych oraz kilku błędów w działaniach organów ścigania, mimo że prokuratura mogła prowadzić swoje działania. Przygotowanie informacji ministerstwa na temat wydarzeń ze środowego wieczoru w redakcji "Wprost" zlecił premier Donald Tusk. Dokument resortu został przedstawiony szefowi rządu. Ministerstwo, przygotowując informację, opierało się na raportach z działań ABW, a także Komendy Stołecznej Policji i postanowienia oraz zarządzenia Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga.

Działania prokuratury powinny dążyć do tego, by zapewnić pełną realizację wolności słowa, co oznacza nie tylko ochronę tajemnicy dziennikarskiej ale również działanie, które nie zablokuje, nie uniemożliwi przygotowania redakcji kolejnego materiału prasowego - mówił podczas konferencji prasowej wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski. Jak podkreślił, ministerstwo uważa za "wątpliwe" działania, które miało polegać na kopiowaniu danych z "Wprost" na nośniki będące w dyspozycji własnej funkcjonariuszy ABW czy prokuratora. Celem działania prokuratury nie mogło być uzyskanie dostępu do tego kto był informatorem ani kto był autorem nagrania - stwierdził wiceminister sprawiedliwości.

Michał Królikowski zaznaczył, że redaktor naczelny Sylwester Latkowski miał podstawy do odmowy wydania nośników z nagraniami podsłuchanych rozmów czołowych polityków. W ocenie ministerstwa, prawidłowy standard postępowania powinien dać gwarancję dziennikarzowi, że nagranie nie będzie mogło być samodzielnie odczytane przez funkcjonariusza ani prokuratora. Z formalnego punktu widzenia czynność w postaci przegrania oznacza na poziomie informatycznym odczytanie tego tekstu, odczytanie w wersji binarnej - zaznaczył Michał Królikowski. Jak dodał, takie działanie nie dało Sylwestrowi Latkowskiemu poczucia bezpieczeństwa, że informacje, które próbowano zabezpieczyć, będą objęte ochroną należną dla tajemnicy dziennikarskiej. Jedynie w tym momencie sprzeciw redaktora naczelnego w związku z próbą wykonania tej czynności był zasadny.

Wiceszef resortu sprawiedliwości podkreślił, że przy kopiowaniu plików z nagraniami powinny uczestniczyć media. Procedura przeszukania oznacza, że osoba, do której dokonuje się przeszukania, może przybrać osobę trzecią, by była świadkiem czynności - powiedział Michał Królikowski. Następnie przekazanie kopii powinno odbyć się w sposób jawny do sądu.

Minister sprawiedliwości stwierdził, że taka czynność byłaby raczej niemożliwa. Ze względu na długi weekend zalakowana koperta z kopią nagrań trafiłaby do sądu dopiero w poniedziałek. Całe szczęście, że nie doszło do wydania nośników przez redaktora naczelnego Sylwestra Latkowskiego, z politycznego punktu widzenia, a nie prawnego - mówił minister sprawiedliwości Marek Biernacki. Resort zarzuca również prokuraturze, że ta wskazała policji niewłaściwą część pomieszczeń redakcji, które miały podlegać zabezpieczeniu. Ministerstwo sprawiedliwości wytyka również "brak konsekwencji w wyegzekwowaniu wykonania postanowienia prokuratora o zajęciu rzeczy", czyli nośników z nagraniami.

Minister Marek Biernacki wyraził nadzieję, że do podobnych incydentów, jak ten w redakcji "Wprost", nigdy nie dojdzie. Sytuację, do której doszło w środę, nazwał "tragiczną" i stwierdził, że do takiego zdarzenia w ogóle nie powinno dojść. 'Mam nadzieję, że to był jedyny, incydentalny wypadek" - powiedział. Szef resortu sprawiedliwości dodał, że zależy mu na tym, aby sprawa została do końca wyjaśniona i tego typu wydarzenia "nigdy nie nastąpiły".

Jak poinformował Marek Biernacki, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie środowych zajść w redakcji tygodnika "Wprost". Minister Biernacki zaznaczył, że szef ABW Dariusz Łuczak chce dokładnie zbadać wszystkie zdarzenia, do jakich doszło w siedzibie pisma. Minister dodał, że jest to osobne postępowanie i resort nie ma wglądu w materiały ABW.

Bartłomiej Sienkiewicz jest poszkodowanym i ofiarą w sprawie - uważa Marek Biernacki. W opinii ministra sprawiedliwości szef resortu spraw wewnętrznych nie złamał prawa. Jednocześnie przypomniał, że Sienkiewicz nie odpowiada za działania prokuratora w siedzibie "Wprost". Minister sprawiedliwości zwrócił również uwagę, że prokuratura jest niezależna od władzy wykonawczej i sama, we własnym zakresie, toczy postępowanie w sprawie nagrań ujawnionych przez "Wprost".

Marek Biernacki na pytanie, czy minister sprawiedliwości powinien zostać zdymisjonowany odpowiedział, że jest to decyzja premiera. Dodał, że jako szef resortu sprawiedliwości jest skupiony na swoim ministerstwie i pełni swoje obowiązki.