Noc na placu Niepodległości w Kijowie minęła spokojnie. Protestujący stawiają nowe barykady. Według profesora Romana Kuźniara, Wiktor Janukowycz przedłożył interesy swojego klanu politycznego nad sprawy państwa i narodu ukraińskiego. Doradca prezydenta do spraw zagranicznych skomentował w ten sposób w radiowej Jedynce porozumienia rosyjsko-ukraińskie w sprawach gospodarczych.

Manifestanci obawiają się każdej nocy, że dojdzie do ataku żołnierzy wojsk wewnętrznych i funkcjonariuszy oddziałów specjalnych Berkut. Na każdej z barykad obowiązuje swoisty face-control. Nie są przepuszczani potencjalni prowokatorzy oraz osoby pijane.

"Przychodziło paru pijanych, ale na Majdanie nie można pić alkoholu, więc ich nie wpuściliśmy. Oni się nie sprzeciwiali, więc noc minęła dobrze, w dobrym nastroju" - mówią manifestujący.

Plac Niepodległości otaczają kilkumetrowe barykady zbudowane ze śniegu, starych opon, metalowych barierek i drewnianych elementów. Teraz dołączy do nich jeszcze jedna: będzie to siatka ogrodowa z drutem kolczastym zawieszona na wmurowanych w ziemię słupach. Protestujący zapowiadają, że będą stać na Majdanie do skutku, czyli do momentu, gdy Wiktor Janukowycz zdymisjonuje rząd, a także ukarze winnych brutalnej pacyfikacji 30 listopada.

Roman Kuźniar nie jest zaskoczony tym, że Ukraina nie przystąpiła oficjalnie do unii celnej Rosji, Białorusi i Kazachstanu. "Skala tych porozumień to jest de facto unia celna, gdyż jest to wchłanianie Ukrainy w organizm gospodarczy Rosji" - dodał profesor.

Według prezydenckiego doradcy, uniemożliwi to w najbliższym czasie Kijowowi jakikolwiek manewr w sferze stosunków wewnętrznych, a wywikłanie się z tej sytuacji będzie trudne nawet po zmianie władzy.

Porozumienia Kijów-Moskwa są wielopłaszczyznowe. Gazprom obniżył o 40 procent cenę gazu dla Ukrainy. Rosja zakupi też ukraińskie obligacje rządowe za 15 miliardów dolarów. Przewidziano również współpracę między innymi w produkcji samolotów An-24.