Egzekucji Dzang Zung Teka prawdopodobnie nie było. Zajmujący się elitami władzy Korei Północnej Nicolas Levi z Polskiej Akademii Nauk nie ufa oficjalnemu komunikatowi z Pjongjangu.

Jego zdaniem, informacja rządowej północnokoreańskiej KCNA może nie mieć wiele wspólnego z prawdą: wuj Kim Dzong Una, druga osoba w państwie, został wprawdzie błyskawicznie odsunięty od władzy, ale mieszka gdzieś w luksusie i jego interesy finansowe mają się dobrze. "Póki nie zobaczymy trupa, nie można tym doniesieniom wierzyć" - powiedział Nicolas Levi Informacyjnej Agencji Radiowej.

Eksperta nie dziwi brak jakiejkolwiek wypowiedzi w tej sprawie dyktatora Korei Północnej, jego "niewidoczność" w ostatnich dniach. Analityk podkreśla aurę boskości wykreowaną przez propagandę wokół twórcy systemu północnokoreańskiego Kim Ir Sena. Wyjaśnił, że obecny dyktator - jako wnuk boga - "nie zajmuje się byle czym", a więc i rozstrzelaniem wuja.

Dzang Zung Teka odwołano ze wszystkich pełnionych funkcji kilka dni temu. Według oficjalnej informacji, wyrok śmierci natychmiast wydał trybunał wojskowy. Tek został skazany za usiłowanie przeprowadzenia zamachu stanu. Północnokoreańska agencja KCNA , podając informację o egzekucji, określa go mianem "zdrajcy".

Dzang Zung Tek był między innymi wiceprzewodniczącym Narodowej Komisji Obrony, sprawującej kontrolę nad armią. Uważano go za zwolennika zmian gospodarczych. Według informacji, podawanych wcześniej w Południowej Korei, dwaj jego bliscy współpracownicy zostali straceni za korupcję.