Pierwszym posunięciem nowego rządu Islandii będzie wstrzymanie rozmów akcesyjnych z Unią Europejską. Zapowiedział to rzecznik powołanego wczoraj i już zaakceptowanego przez prezydenta kraju nowego islandzkiego gabinetu. Zdaniem rzecznika, rozmowy o unijnym członkostwie Islandii mogą być wznowione jedynie w przypadku, gdy zaakceptują to obywatele w ogólnokrajowym referendum. W opinii obserwatorów, jest to bardzo mało prawdopodobne.

Na czele nowego koalicyjnego rządu w Reykjaviku stanął Sigmundur David Gunnlaugsson, szef centrowej Partii Postępu. Natomiast przywódca konserwatywnej Partii Niepodległości, która otrzymała nieco mniej głosów w kwietniowych wyborach, Bjarni Benediktsson objął tekę ministra finansów.

Największymi przegranymi w wyborach są partie Sojusz Socjaldemokratyczny i Ruch Zielonych Lewicy, które położyły niemałe zasługi w wyprowadzaniu kraju z głębokiego i jeszcze nie zakończonego kryzysu, dążąc równocześnie do przystąpienia Islandii do unijnej wspólnoty. W miarę poprawiania się wewnętrznej sytuacji ekonomicznej zmieniał się stosunek Islandczyków do UE. Obecnie przeważa wśród nich opinia, że członkostwo w niej niesie zagrożenie dla samodzielności kraju, ograniczając między innymi swobodę połowów ryb i wielorybów.

W 320-tysięcznej Islandii Polacy stanowią największą grupę cudzoziemców. Mieszka ich na wyspie około 10 tysięcy.