Izrael zwrócił się poufnie do Stanów Zjednoczonych i krajów europejskich o wsparcie stabilności władzy prezydenta Hosniego Mubaraka w Egipcie, który zmaga się od tygodnia z falą antyrządowych protestów - podał w poniedziałek izraelski dziennik "Haarec".

W poufnej wiadomości, przesłanej pod koniec minionego tygodnia administracji USA i rządów europejskich, izraelskie władze podkreślają, że "interesem Zachodu" i "całego Bliskiego Wschodu jest utrzymanie stabilności reżimu w Egipcie" - pisze "Haarec". "Wobec tego należy powstrzymać się od publicznej krytyki Hosniego Mubaraka" - zaznacza.

Izraelskie radio wojskowe oceniło, że inicjatywa ta oznacza de facto krytykę USA i krajów europejskich, które przestały już wspierać reżim Mubaraka.

Rzecznik premiera Izraela Benjamina Netanjahu nie potwierdził ani nie zdementował tych informacji.

Od wtorku w Egipcie trwają demonstracje przeciwko autorytarnym rządom Mubaraka, który sprawuje władzę od blisko 30 lat.

Netanjahu zaapelował o "odpowiedzialność, powściągliwość i maksimum rozwagi"

Od początku zajść na ulicach Egiptu władze Izraela powstrzymywały się od komentarzy. Dopiero w niedzielę premier Netanjahu zaapelował o "odpowiedzialność, powściągliwość i maksimum rozwagi" wobec tego, co dzieje się w sąsiednim Egipcie. Na cotygodniowym posiedzenia rządu wezwał ministrów do powstrzymania się od dalszych komentarzy. Netanjahu zapewnił, że Izrael chce "utrzymać stabilizację i bezpieczeństwo w regionie", a także wyraził nadzieję na kontynuowanie pokojowych relacji z Egiptem.

Również w niedzielę prezydent USA Barack Obama oraz premier Wielkiej Brytanii David Cameron potępili przemoc stosowaną wobec demonstrantów w Egipcie, apelując do prezydenta Mubaraka o włączenie się do procesu reform. "Egipt potrzebuje całościowego programu reform politycznych, któremu towarzyszyć będzie spokojna, inspirowana przez sam Egipt transformacja dążąca do utworzenia rządu, który odpowie na problemy egipskich obywateli oraz ich dążenie ku demokratycznej przyszłości" - zaznaczył rzecznik brytyjskiego premiera po jego rozmowie telefonicznej z amerykańskim przywódcą.

Z kolei szefowa amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton powiedziała w wywiadzie dla telewizji Fox News, że USA pragną spokojnego, uporządkowanego transferu władzy w Egipcie. Podkreśliła, że Waszyngtonowi zależy, by w Egipcie nie powstała "próżnia" po obaleniu władzy.

Clinton podkreśliła, że Ameryce zależy na przemianie Egiptu w państwo demokratyczne. "Chcemy zobaczyć wolne i uczciwe wybory i mamy nadzieję, że będą one jednym z wyników tego, co teraz dzieje się" w tym kraju - dodała. "Nie chcemy też, aby przejęcie władzy doprowadziło do ucisku ludu zamiast do demokracji" - zaznaczyła. Jak zapewniła, USA nie mają zamiaru zawiesić pomocy dla Egiptu.

Pytana, czy rząd Mubaraka jest stabilny, Clinton odpowiedziała, że nie chce się wypowiadać na temat politycznych wyborów Egipcjan.

Egipt jest pierwszym krajem arabskim, który podpisał układ pokojowy z Izraelem w 1979 roku. Drugim takim krajem jest Jordania, która taki traktat podpisała w 1994 roku.