"USOS dziełem szatana". "System tylko dla geniuszy". Studenckie fora pękają od skarg na elektroniczny system rejestracji na zajęcia - sygnalizuje "Metro".

Wiele problemów wynika z lenistwa i braku kompetencji w dziekanatach - przyznają eksperci. Ola, studentka Uniwersytetu Warszawskiego próbowała się zapisać na seminarium magisterskie. Jak na wszystkich uczelniach publicznych w Polsce, musiała to zrobić przez internet - za pośrednictwem elektronicznego Uniwersyteckiego Systemu Obsługi Studentów (USOS).

Rejestracja miała zacząć się o 15. Ale gdy o tej godzinie dziewczyna weszła do systemu, zobaczyła, że wszystkie miejsca na seminarium są już zajęte. Pani w dziekanacie uruchomiła rejestrację trzy godziny wcześniej.

Rzeczniczka Uniwersytetu Warszawskiego Anna Korzekwa zapewnia, że był to jednostkowy przypadek. Ale na USOS skarżą się studenci z całego kraju. System wiesza się w godzinach rejestracji, nie można się do niego zalogować, zapisy na zajęcia zaczynają się o godz. 23. A ci, którzy przez niedomagania USOS nie zapiszą się na wybrane zajęcia, mają problemy z ułożeniem planu zajęć: muszą akceptować przypadkowe, wolne terminy. Kilka tysięcy osób musi bowiem logować się naraz o tej samej porze. O tym więcej w dzisiejszej publikacji "Metra".