Ekonomista powiedział PAP, że jest pod wrażeniem radykalizmu planów rządu. "To jest eksperyment. Doświadczenia wieloletnie pozwolą ocenić, czy potrafimy w Polsce skutecznie ograniczyć szarą strefę, podziemny przemysł hazardowy" - mówił prof. Gomułka.
Zaznaczył, że każda regulacja, ograniczenie, podwyższa ryzyko korupcji. "Liberalizacja jest najskuteczniejszym narzędziem walki z korupcją (...) W tym wypadku korzyści społeczne z ograniczenia na pewno będą. Najważniejsze jest to, czy osiągniemy korzyści +netto+. To jest teraz bardzo trudne do określenia" - uważa profesor.
Zwrócił uwagę, że w sprawie hazardu czy alkoholu było już dużo eksperymentów w historii gospodarek różnych krajów. "Może powstać podziemny hazard. Nie wiem, jakie są doświadczenia innych krajów ze zwalczaniem podziemnego hazardu. Stany Zjednoczone walczyły w latach 30. XX wieku z alkoholem, ale ta walka zakończyła się klęską" - przypomniał Gomułka. Dodał, że także walka z narkotykami jest prowadzona na wielką skalę, a rynek narkotykowy jest ciągle potężny. "Ta walka jest prowadzona, bo deregulacja spowodowałaby tak silne obniżenie ceny narkotyków, że negatywne skutki społeczne mogłyby być ogromne" - powiedział.
We wtorek premier Donald Tusk przedstawił założenia do projektu ustawy o grach liczbowych i hazardowych. Przewiduje on stopniową likwidację punktów z "jednorękimi bandytami", salonów gier i zakaz prowadzenia wideoloterii. Wyższe mają być podatki od gier hazardowych, opodatkowanie zostaną te gry, od których do tej pory nie pobierano opłat. Ponadto zaostrzona ma być walka z hazardem w internecie i wprowadzone ograniczenia w reklamie hazardu.