W Ministerstwie Obrony Narodowej zostanie powołany pełnomocnik ds. przestrzeni kosmicznej. Stosowną decyzję wydał wponiedziałek minister Mariusz Błaszczak. Ainternauci zaczęli rechotać ze śmiechu.
„PiS chce nas wysłać w kosmos”. „Co za Marsjanie”. „Kosmita Błaszczak chce mieć kolegę”. To tylko promil wyszydzających ministerialną decyzję komentarzy. Tymczasem nie ma powodów do śmiechu. Odpowiednie zadbanie o przestrzeń kosmiczną powinno być jedną z najistotniejszych kwestii, którymi zajmuje się władza.
Wielu osobom nadal przestrzeń kosmiczna kojarzy się przede wszystkim z filmami SF oraz astronautami w skafandrach. Stąd zapewne szyderstwa z tego, że rządzący postanowili ustanowić pełnomocnika od skafandrów. Szkopuł w tym, że wyścig w kosmosie to obecnie jedno z najistotniejszych zagadnień i biznesowych, i naukowych, i militarnych. Globalna firma doradcza A.T. Kearney w swym zestawieniu najważniejszych trendów na 2020 r. wskazała walkę o dominację w kosmosie jako jedno z dziesięciu najistotniejszych zagadnień. Z założeniem, że w latach kolejnych może być ono w pierwszej trójce.
Kosmos to także, a może przede wszystkim, ogromny rynek danych opartych na satelitach. Z raportu Euroconsult wynika, że stopa wzrostu sektora usług opartych na zdjęciach satelitarnych w najbliższej dekadzie będzie rokrocznie zwiększała się o 9 proc. Zapotrzebowanie jest bowiem ogromne. Precyzyjne dane satelitarne wykorzystywane są między innymi przez biznes z branży energetycznej i infrastrukturalnej, rolnictwa, transportu morskiego, logistyki czy ubezpieczeń. A o tym, czy rakieta doleci do celu, w dużej mierze decydują właśnie dane satelitarne.
„Oczekujemy, że wzrost popytu na satelitarne zdjęcia Ziemi będzie napędzany głównie przez sektor obronny oraz nowe, komercyjne przedsięwzięcia” – wskazuje Euroconsult w swym opracowaniu.
W globalnym torcie do podziału, jak wynika z kolei z oszacowań amerykańskiej agencji badawczej Northern Sky Research, Europie w ciągu dekady przypadnie w udziale 20 proc. O tym, jak istotna będzie rola Polski, zdecydujemy my sami w najbliższych latach.
Dlatego szydzenie z decyzji o powołaniu osoby, która będzie miała po rządowej stronie zadbać o przestrzeń kosmiczną, jest zbędne. Inną kwestią oczywiście jest skuteczność. Tu i ja mam obawy. W rządzie aż roi się od pełnomocników. Można odnieść wrażenie, że stanowiska te są tworzone tylko po to, by niektórzy urzędnicy dostali finansowe dodatki. Istnieje w Polsce także Polska Agencja Kosmiczna, która albo sukcesów nie ma, albo przynajmniej nie umie się nimi pochwalić.
Czym innym jednak jest zwracanie uwagi na nieudolność rządzących w zagospodarowywaniu jednej z najistotniejszych gałęzi gospodarki i wojskowości, a czym innym śmianie się typu „hehe, kosmos”. Najwyższy czas, byśmy uświadomili sobie, że w 2020 r. gra polityczno-biznesowa toczy się już na innych płaszczyznach niż jeszcze kilkanaście lat temu. I tak jak mam obawy, czy nasz rząd będzie potrafił rozsądnie wykorzystać te – nie najlepsze przecież – karty, które mamy, tak tli się we mnie nadzieja, że chociaż o ułamek ogromnych pieniędzy do podziału oraz dostęp do nadzwyczajnych technologii powalczymy.