Tysiące osób wzięło udział w sobotniej demonstracji w centrum Belgradu, by zaprotestować przeciwko prezydentowi Serbii Aleksandarowi Vucziciowi i jego Serbskiej Partii Postępowej (SNS). Demonstranci chcą zaprzestania ataków na opozycję i media.
Domagano się ponadto, by w publicznych mediach pojawiało się więcej informacji na temat opozycji.
Uczestnicy manifestacji, którzy wyszli na ulice mimo mrozu, nieśli transparenty z hasłem "Zatrzymać zdradę, obronić konstytucję, wspierać ludzi" oraz skandowali "Vuczić złodziej!".
Był to piąty z kolei protest antyprezydencki w stolicy w ostatnich tygodniach. Manifestacja odbyła się w sobotę również w mieście Kragujevac, w środkowej Serbii.
Demonstracje przeciwko Vucziciowi wywołał atak na lidera niewielkiej opozycyjnej partii Lewica Serbii Borko Stefanovicia. 23 listopada w mieście Kruszevac, na południu kraju, został on pobity przez grupę mężczyzn ubranych na czarno.
Zdaniem Vuczicia napastnicy zostali zatrzymani wkrótce po zajściu. Opozycjoniści utrzymują natomiast, że z atakiem mają związek osoby z SNS, czemu rządząca partia stanowczo zaprzecza.
Od zwycięstwa wyborczego w 2017 roku poparcie dla prezydenta znacznie spadło, jednak zdaniem agencji Reutera wciąż pozostaje on najbardziej popularnym politykiem w Serbii. Jego rządząca koalicja ma 160 miejsc w 250-osobowym parlamencie. Vuczić sugerował możliwość rozpisania przedterminowych wyborów, jednak opozycja zapowiedziała, że zbojkotuje głosowanie.
Zgodnie z sondażami poparcie dla SNS utrzymuje się obecnie na poziomie 53 proc.; badania opinii publicznej jednocześnie wskazują, że gdyby powstał sojusz partii opozycyjnych, co na razie jest mało prawdopodobne, zdobyłby on zaledwie 15 proc. głosów.
Vuczić to dawny skrajny nacjonalista, który deklaruje się obecnie jako prounijny reformator. Jego krytycy wskazują, że prezydent ograniczył w kraju swobody demokratyczne i wolność mediów. (PAP)