Horrendalna kwota 1100 PLN wydaje się być rozbojem w biały dzień. "Madonna? To taka nasza Doda. Nie dałbym nawet 10 zl za bilet!" - grzmi na jednym z forów oburzony wyśrubowanymi cenami internauta. Nie zmienia to faktu, że znajdą się pewnie i tacy, którym ta kwota nie stanie na przeszkodzie do wysłuchania piosenkarki z bliska i z wygodami.
"Byłam na koncercie w Berlinie. Szkoda, że tego nie widziałeś. Nie wiem, czy po tym koncercie miałbyś ochotę na jakikolwiek inny. To, co sie dzieje na scenie, to wielkie show, nikt tego lepiej nie robi od niej" - przekonuje marudera jakaś zachwycona olśniewającym (ponoć) show wielbicielka Madonny.
Co zatem można otrzymać w zamian za 1100 złotych?
Obejrzenie z detalami i w komfortowych warunkach przygotowanego z olbrzymim rozmachem widowiska. VIP-owskie wejściówki obejmują miejsca siedzące tuż pod sceną, a bonusem najdroższego pakietu jest korzystanie z namiotu z cateringiem. Pytanie, czy warto wydawać aż tyle, żeby w trakcie koncertu (i być może po jego zakończeniu) coś przekąsić?
Jeśli namiętny fan wykonawczyni "La Isla Bonita" nie dysponuje wolną kwotą ponad tysiąca złotych albo woli jej część spożytkować na co innego, a jednocześnie chce na koncercie być i podziwiać Madonnę z niedalekiej odległości, to planując wydatki na jej sierpniowy występ musi liczyć się z uszczupleniem portfela o 400 złotych. Za tyle wpuszczą go do sektora z numerowanymi miejscami siedzącymi albo do sektorów przed sceną z miejscami stojącymi. O ewentualną wałówkę będzie już musiał zadbać sam.
Najtaniej za 220 zł
Oszczędni (albo i rozsądni) wielbiciele autorki "Hard Candy", którym wystarczy nieekskluzywne, nienumerowane miejsce stojące na płycie lotniska, zaopatrzą się w najtańsze wejściówki. Najtańsze, ale jednak nie tanie, bo kosztujące 220 złotych bilety pozwolą obejrzeć koncert Madonny w szerszej perspektywie. I w dzikim tłumie.
Rodzi się pytanie: dlaczego tak drogo?
Organizatorzy pierwszego polskiego koncertu Madonny wyjaśniają, że najdroższym logistycznie i technicznie przedsięwzięciem jest dostosowanie do potrzeb występu infrastruktury lotniska Bemowo, gdzie gwiazda zaśpiewa.
Nie ulega jednak wątpliwości, że najbardziej kosztownym elementem całego show jest świecąca jaśniej od koncertowej iluminacji Madonna (oraz zaproszony do udziału w "Sticky & Sweet Tour" znany brytyjski producent i DJ Paul Oakenfold). Jak mówi się nieoficjalnie, na ściągnięcie wokalistki do Polski organizator wyłożył 3 miliony dolarów. Kto mu teraz tę kwotę zwróci, jeśli nie gorliwi (i z zasobnymi portfelami) wielbiciele piosenkarki?
Więcej informacji - dziennik.pl