W związku z napięciami w Strefie Gazy oraz kryzysem w relacjach z Izraelem prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan rozmawiał telefonicznie z niemiecką kanclerz Angelą Merkel oraz prezydentem Rosji Władimirem Putinem - poinformowała w środę turecka agencja Anatolia.

Erdogan odbył również rozmowy z szefami rządów i przywódcami państw Organizacji Współpracy Islamskiej (OWI). Zaapelował w nich o wspólne stanowisko organizacji w sprawie izraelskiego ostrzału Palestyńczyków w Strefie Gazy.

Erdogan zaapelował o zwołanie na piątek nadzwyczajnego posiedzenia OWI w Stambule - przypomniała dpa. Tego samego dnia w tym mieście nad Bosforem zaplanowana jest manifestacja, która według tureckiego rządu ma być "wsparciem dla Palestyńczyków wobec izraelskiej masakry w Gazie".

Powodem dyplomatycznego napięcia jest sytuacja w Strefie Gazy, w której w poniedziałek doszło do krwawych starć palestyńsko-izraelskich, gdy Palestyńczycy protestowali przeciwko przeniesieniu ambasady USA w Izraelu z Tel Awiwu do Jerozolimy.

Według władz palestyńskich w zamieszkach zginęło ok. 60 Palestyńczyków, a ok. 2,8 tys. zostało rannych.

Rząd Turcji już w poniedziałek wezwał swych ambasadorów w USA i Izraelu na konsultacje. W środę turecka agencja prasowa Anatolia podała, że MSZ Turcji poprosiło konsula generalnego Izraela w Stambule, by "na jakiś czas" wrócił do swego kraju. We wtorek tureckie MSZ z podobną prośbą dotyczącą tymczasowego opuszczenia kraju zwrócił się do ambasadora Izraela w Ankarze.

Erdogan nazwał Izrael "państwem apartheidu" i dodał, że izraelski premier Benjamin Netanjahu "ma na rękach palestyńską krew". W poniedziałek oskarżył Izrael o "państwowy terroryzm" i nazwał przemoc wobec Palestyńczyków "ludobójstwem".

Na wystąpienia tureckiego prezydenta zareagował we wtorek wieczorem Netanjahu, który powiedział: "Erdogan jest jednym z największych zwolenników Hamasu i nie ma wątpliwości, że doskonale zna się na terroryzmie i masakrach. Sugeruję, aby nie dawał nam lekcji moralności". Nazwał też Erdogana "człowiekiem, który ma na rękach krew niezliczonych kurdyjskich cywilów z Turcji i Syrii".