Komitet Ratujmy Kobiety, który tworzy kilkanaście organizacji, m.in. partia Razem, Zieloni, Inicjatywa Polska i Dziewuchy Dziewuchom, rozpoczął w sobotę w Łodzi zbiórkę podpisów pod projektem liberalizacji prawa aborcyjnego.

"Rozpoczynamy akcję, którą chcemy pokazać, że polskie społeczeństwo jest za tym, aby było tak, jak w Europie – by była edukacja seksualna, dostęp do antykoncepcji i możliwość przerywania ciąży. To trudny temat, ale uważamy, że trzeba wyjść na ulice, przekonywać Polki i Polaków i - jak widać - nie mamy problemów z zebraniem podpisów" – podkreślił Dariusz Joński, jeden z liderów Inicjatywy Polskiej, który wspólnie z działaczami partii Razem i łódzkich Dziewuch Dziewuchom zbierał w sobotę podpisy na łódzkim targowisku Górniak.

W projekcie komitetu Ratujmy Kobiety znalazło się m.in. prawo do przerwania ciąży z przyczyn społecznych do 12. tygodnia; refundacja antykoncepcji; dostęp do antykoncepcji awaryjnej na takich zasadach, jakie obowiązywały zanim wprowadzono recepty na pigułki "dzień po"; edukacja seksualna oparta na wiedzy, a nie ideologii; uświadamianie małym dzieciom, czym jest "zły dotyk", by ochronić przed pedofilią.

"Prawo aborcyjne w Polsce jest bardzo restrykcyjne. W zamian proponujemy standardy obowiązujące w świecie zachodnim. Dążymy do normalizacji prawa; świadome rodzicielstwo, refundowana antykoncepcja, dostęp do antykoncepcji awaryjnej powinny być prawem każdego człowieka. To edukacja seksualna i refundacja antykoncepcji spowodują spadek liczby aborcji, a nie drastyczne prawo" – zaznaczyła Aleksandra Knapik z łódzkich Dziewuch Dziewuchom.

Zdaniem działaczki statystyki świadczą o tym, że liczba aborcji, którym poddają się Polki, jest porównywalna do liczby tych zabiegów we Francji – to ok. 100-150 tys. aborcji rocznie.

"Czy te aborcje mają być dostępne tylko dla kobiet, które mogą sobie pozwolić na wyjazd na Słowację, a te biedne muszą korzystać z podziemia aborcyjnego, gdzie ta procedura może być niebezpieczna? Tak naprawdę, to my dążymy do ograniczenia podziemia aborcyjnego, a nie ruchy anti-choice, którym zależy wyłącznie na ograniczeniu praw kobiet" - dodała.

Lider Inicjatywy Polskiej podkreślił, że w sobotę zbiórki podpisów odbywały się także w innych miastach regionu, m.in. w Piotrkowie Trybunalskim, Tomaszowie Mazowieckim, Zgierzu. W sumie akcja będzie prowadzona w 60 miastach Polski.

"Potrzebujemy minimum 100 tys. podpisów, aby projekt był procedowany w parlamencie. W zeszłym roku zebraliśmy w trzy miesiące 230 tys. Mamy nadzieję, że w tym roku uda się ich zebrać pół miliona. Będziemy stali na łódzkich ulicach w ciągu tygodnia, w soboty będzie nas można spotkać na łódzkich rynkach" - zaznaczył Joński.

"Będziemy trzymali za słowo PiS, które mówiło, że projektów obywatelskich nie będzie odrzucać w pierwszym czytaniu. Mamy nadzieję, że dotrzyma słowa. Jeśli nie, będziemy protestować" - dodał.