Politycy PO zarzucili we wtorek Prawu i Sprawiedliwości, że daje "przyzwolenie na agresję i bandytyzm na polskich ulicach". Wezwali prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, by wyjaśnił jakie jest stanowisko jego partii w sprawie sobotnich wydarzeń w Radomiu.

Politycy Platformy: rzecznik partii Jan Grabiec i poseł Marcin Kierwiński komentowali m.in. poniedziałkową wypowiedź rzeczniczki PiS Beaty Mazurek na temat wydarzeń w Radomiu, gdzie doszło do pobicia działacza KOD przez aktywistów ubranych w koszulki Młodzieży Wszechpolskiej. Posłanka PiS mówiła dziennikarzom w Sejmie: "każda akcja wywołuje określoną reakcję. Dopóki żyjemy, to mamy emocje. I te emocje dały swój upust w Radomiu. To sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, ale też ich rozumiem". Później napisała na Twitterze: "Zdecydowanie potępiłam zdarzenia w Radomiu mówiąc: +To sytuacja, która nie powinna mieć miejsca+".

"To jest przyzwolenie ze strony Prawa i Sprawiedliwości na agresję na polskich ulicach. To jest kolejna wypowiedź ważnego polityka PiS, który staje po stronie bandytów, a nie po stronie ofiar" - ocenił Kierwiński, odnosząc się do wypowiedzi Mazurek dla dziennikarzy. "Pani rzecznik Mazurek, wypowiadając te słowa, powiedziała bardzo jasno, że dla niej ważniejsi są ci, którzy napadają ludzi, atakują demonstrantów niż ci, którzy są pobici. To pokazuje, że PiS bardziej lokalizuje się po stronie bandyckiej Młodzieży Wszechpolskiej, a nie po stronie ludzi, którzy w wolnym kraju mają prawo wyrażać swoje poglądy polityczne" - dodał poseł PO.

Jego zdaniem, "jeżeli ważny polityk w Polsce mówi, że rozumie bandytów, którzy napadają ludzi na ulicach, to naprawdę jesteśmy na bardzo złej drodze do Białorusi". "To jest rozgrzeszanie agresji. Ta wypowiedź, połączona z wypowiedziami pana ministra Błaszczaka, to jest przyzwolenie na bandytyzm na polskich ulicach" - uznał Kierwiński.

Grabiec przypomniał, że w poniedziałek Platforma skierowała pismo do szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka, w którym oczekuje wyjaśnień w sprawie "niewłaściwego zabezpieczenia" sobotniej demonstracji. Pyta w nim m.in. ilu funkcjonariuszy policji zostało oddelegowanych do zabezpieczenia zgromadzenia, dlaczego policjanci ci "nie reagowali właściwie na brutalne zachowania członków organizacji skrajnie prawicowych", a także kto podjął decyzję o "niezapewnieniu należytej ochrony" manifestacji KOD.

PO pyta ponadto w piśmie do szefa MSWiA, czy "wzorem decyzji wydanej w związku z manifestacjami przed budynkiem Sejmu RP, odbywającymi się w okresie od 16 grudnia 2016 r. do 12 stycznia 2017 r. zostaną upublicznione przez policję wizerunki osób, które brały udział w pobiciu jednego z uczestników manifestacji z dnia 24 czerwca 2017 r. w Radomiu".

"Będziemy oczekiwali szczegółowych wyjaśnień ze strony ministra Błaszczaka (...) na temat tego, jak to możliwe, że legalne zgromadzenie, zgłoszone władzom miasta i policji odbyło się bez żadnej ochrony ze strony policji, chociaż wszystkie poprzednie manifestacje KOD były ochraniane przez policję" - podkreślił Grabiec. Jego zdaniem, "wygląda to na działanie nieprzypadkowe".

Grabiec wezwał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, by zajął stanowisko w sprawie zajść w Radomiu i "wytłumaczył jasno jakie jest stanowisko PiS jeśli chodzi o użycie przemocy wobec osób, które mają inne poglądy polityczne niż partia rządząca". "Oczekujemy jasnego stanowiska PiS, czy rzeczywiście PiS pochwala przemoc na polskich ulicach" - zaznaczył polityk Platformy.

Rzeczniczka mazowieckiej policji, nadkom. Alicja Śledziona poinformowała we wtorek, że w związku z sobotnimi zajściami, odwołany został komendant policji w Radomiu, podinsp. Piotr Kostkiewicz. Trzech mężczyzn usłyszało zarzuty pobicia działacza KOD na manifestacji; z kolei dwóm osobom, z dziewięciu ustalonych, przedstawiono już zarzuty w związku z zakłóceniem legalnego zgromadzenia Komitetu.

Szef MSWiA mówił w poniedziałek rano w "Sygnałach Dnia" radiowej Jedynki, że policja była obecna na miejscu demonstracji KOD; przyznał jednak, że "wszystko wskazuje na to, że siły były zbyt małe".

Minister podkreślił, że choć incydent nie powinien się zdarzyć, to - według niego - do takich zdarzeń dążą politycy PO. "Oni podburzają, on szczują, oni dążą do tego, żeby doszło do agresji, żeby doszło do awantur na ulicach polskich miast, a wczoraj oburzają się, że do awantury doszło. Nie powinno do niej dojść, to jest sprawa zupełnie jasna. A podkreślając wypowiedzi ze strony polityków PO mówię tylko o tej metodzie totalnej opozycji. Oni sami siebie nazywają totalną opozycją i sami mówią, że chcą uderzyć w rząd poprzez ulicę i proszę bardzo mamy tego przykłady" - powiedział Błaszczak.

W sobotę grupa ubranych w koszulki Młodzieży Wszechpolskiej młodych ludzi pojawiła się na manifestacji KOD-u zorganizowanej z okazji rocznicy radomskiego Czerwca’76. Młodzi ludzie wykrzykiwali hasła m.in. "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!". Działacze i sympatycy Komitetu Obrony Demokracji starali się zagłuszać narodowców sygnałami z syren, brawami i gwizdami. W pewnym momencie doszło do bójki pomiędzy przedstawicielami obydwu stron. Przedstawiciele KOD-u informowali potem na portalach społecznościowych, że jeden z ich działaczy został zaatakowany przez przedstawicieli Młodzieży Wszechpolskiej. Ci z kolei twierdzili, że musieli bronić swojego kolegi, zaatakowanego przez przedstawiciela KOD-u.(PAP)

(planujemy kontynuację)