Różański uznawany jest przez wielu za jednego z najoryginalniejszych twórców, nigdy nie ulegającego prądom literackim, piszącego tak, "jak się oddycha". Ostatnim jego tomikiem są "Posrebrzane pola słów". W październiku ubiegłego roku, Różański obchodził w Bibliotece Raczyńskich w Poznaniu swój wieczór "70 wierszy na 70 - lecie".
"To był niezwykły wieczór - ludzie czytali jego 70 wierszy, bo On już nie mógł. I chcieli czytać dalej" - powiedziała w sobotę wieczorem przyjaciółka zmarłego, Barbara Miczko z poznańskiego Radia Merkury.
Miczko przyjaźniła się z Różańskim od dziecka. "Mieszkał przy sąsiedniej ulicy. W jego rodzinie było kilkoro dzieci. Był bardzo żywiołowy, podobnie jak jego brat Hieronim - artysta malarz" - wspomina dziennikarka.
Kiedyś - mówi Miczko - przyznał, że lubi chodzić do naszego dzikiego ogrodu, z domem w środku. "Mówił, że jego marzeniem jest położyć się pod jednym z drzew i zrywać nisko zwisające wiśnie" - opowiada Miczko.
"Poezja Różańskiego jest pełna prostoty i wrażliwości"
Jak powiedziała, poezja Różańskiego jest pełna "prostoty i wrażliwości". "Chyba tym zafascynował Stachurę. On (Różański) był wiecznym dzieckiem, był tylko po to, by pisać wiersze. Do końca nie znał nawet wartości i roli pieniądza. Żywiołu, który go otaczał nie potrafił okiełznać" - wspomina Miczko.
Na szczęście Różański miał blisko siebie ludzi, którzy cały czas rozciągali nad nim parasol ochronny. "W Poznaniu jest grupa ludzi, która zawsze wybaczała Witkowi nieporadności i pomagała mu" - mówi dziennikarka Radia Merkury. Żal, że już odszedł od nas - dodała ze smutkiem.