Sprawa deklaracji rzymskiej nie jest zamknięta. Tak długo, jak pod deklaracją nie ma podpisu polskiej premier, tak długo deklaracji nie ma - mówi PAP wiceszef MSZ Konrad Szymański. Upominamy się o to, by nie sugerować nawet jakichkolwiek podziałów UE - dodaje.

Deklaracja rzymska ma zostać podpisana w sobotę na jubileuszowym szczycie w Rzymie, w którym udział weźmie premier Beata Szydło. Dokument upamiętniający 60. rocznicę podpisania traktatów rzymskich ma wyznaczać kierunki działania Unii po opuszczeniu Wspólnoty przez Wielką Brytanię.

"Tak długo, jak pod deklaracją nie ma podpisów szefów rządów, tak długo deklaracji nie ma" - powiedział PAP Szymański. "Doceniam wysiłki rządu włoskiego, który w dużym stopniu bierze udział w formułowaniu tej deklaracji, doceniam wysiłki innych stron, by wyjść naprzeciw polskim oczekiwaniom, ale ta sprawa dzisiaj nie jest zamknięta. Ta sprawa tak długo, jak nie będzie tam podpisu polskiej premier, nie jest deklaracją UE 27. Na to musimy poczekać do soboty, kiedy uzyskamy finalny kształt tego dokumentu" - powiedział. Według niego nie ma dzisiaj dokumentu, są tylko "projekty, propozycje, propozycje poprawek".

To dokument rocznicowy, on powinien w uroczysty sposób odnosić się do 60. rocznicy podpisania traktatów rzymskich, ale chcemy też, by ta deklaracja mówiła o "unijnym dziś i jutro" - podkreślił Szymański. "Jeżeli mamy na serio pokazać, że Unia po 60 latach ma witalność, wciąż ma jakieś plany, to one muszą być dobrze sformułowane. Dlatego w deklaracji upominamy się o to, by nie sugerować nawet jakiejkolwiek dezintegracji instytucjonalnej, jakichkolwiek podziałów UE, ponieważ widzimy w tym problem, nawet nie dla nas, ale dla samej Unii. Te pomysły nie rozwiązują żadnego istotnego unijnego czy europejskiego problemu, natomiast tworzą nowe" - zaznaczył.

Jak mówił, podział Unii osłabiłby Europę. "Dlatego oponujemy przed językiem, który by sugerował jakieś istotne zmiany w tej dziedzinie. Chcemy, by ta elastyczność Unii, która być może jest potrzebna, była trzymana ściśle w ryzach aktualnego traktatu" - powiedział.

Według wiceszefa MSZ, ważną dla Polski kwestią jest też sformułowanie planów dotyczących przyszłości wspólnego rynku i polityki obronnej.

Polski rząd postuluje, by żadne powody, nawet kryzys czy bezrobocie w niektórych państwach członkowskich, nie było uzasadnieniem dla demontażu wspólnego rynku w jakimkolwiek wymiarze. "Takie tendencje widzimy w państwach członkowskich. Chcielibyśmy, by one się nie ujawniły na poziomie Unii jako takiej" - podkreślił.

"W zakresie polityki obronnej chcemy, żeby było jasne, że Unia powinna robić więcej na rzecz bezpieczeństwa, ale musi to być robione w pełnej synergii, w pełnej zgodności z NATO, które jest głównym instrumentem bezpieczeństwa Zachodu" - mówił Szymański.

Jego zdaniem jednym z najbardziej aktywnych uczestników prac nad tekstem deklaracji rzymskiej jest Polska wraz z Grupą Wyszehradzką. "Jednym z istotnych elementów są właściwie zrównoważone, właściwie sformułowane oczekiwania co do architektury instytucjonalnej UE. Jesteśmy otwarci na rozmowę na temat tego, by w instytucjach unijnych zmienić wiele, natomiast na pewno nie zaakceptujemy, by zanim ta rozmowa się na poważnie otworzy, przyjąć zapisy, które by sugerowały, jaki ma być finał tych rozmów. Na to jest zdecydowanie za wcześnie i myślę, że nasze stanowisko w tej sprawie będzie aktualne przez lata. Podziały w UE służą tylko i wyłącznie osłabianiu Europy, a my byśmy chcieli, by Europa była silna" - podsumował.