Tylko niewielka część skarg pracowników do Państwowej Inspekcji Pracy okazuje się zasadna. A status sygnalisty będzie dawał każdemu informującemu o naruszeniach dodatkową ochronę.

Tak przedstawiciele Konfederacji Lewiatan uzasadniali wykreślenie obszaru prawa pracy z projektu ustawy o ochronie sygnalistów.

– Wszystkie procedury zakładowe – antymobbingowe czy antydyskryminacyjne utracą rację bytu. Wszelkiego rodzaju wątpliwości będą musiały być sygnalizowane w nowej procedurze. A osoba ją stosująca będzie objęta ochroną – argumentował podczas prac w sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny Robert Lisicki, radca prawny, dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan.

Ale zarówno strona rządowa, jak i związkowcy byli przeciwni zaproponowanej przez niego poprawce.

– Jednym z celów dyrektywy, którą ma wdrożyć ustawa, jest ochrona bezpieczeństwa i higieny pracy. Ochronę tę gwarantuje też nasza konstytucja. W ramach ewaluacji po wprowadzeniu ustawy będzie można rozstrzygnąć, czy rzeczywiście dochodzi do nadmiarowych zgłoszeń – zauważyła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, minister rodziny, pracy i polityki społecznej.

Na tym samym stanowisku stoją związkowcy.

– Poziom przestrzegania prawa pracy jest niezadowalający. Umiejscowienie go w ustawie jest niezbędne – zauważył Paweł Śmigielski z OPZZ.

Zgodnie z projektem sygnalista będzie mógł zgłosić naruszenie prawa pracy – działanie lub zaniechanie niezgodne z przepisami lub mające na celu ich obejście. Zgłoszenie zewnętrzne będzie mógł skierować albo do rzecznika praw obywatelskich, który przekieruje sprawę do właściwej instytucji, albo bezpośrednio do PIP lub do prokuratury, jeśli sprawa będzie dotyczyła przestępstwa. ©℗