Przepisy i sytuacja gospodarcza przemawiają za ograniczeniem wydatków z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych . Ale rząd chce w ten sposób łatać dziury w budżecie.
Wydawanie pieniędzy odkładanych przez pracowników na wypadek upadłości firm budzi coraz większy sprzeciw ze strony pracodawców i związków zawodowych. Podkreślają, że wykorzystywanie środków FGŚP np. na finansowanie lekarskich staży jest nie tylko sprzeczne z samym celem działalności FGŚP, ale także groźne ze względu na możliwe spowolnienie gospodarcze (brak pieniędzy na wypłaty w razie bankructwa firm). Nie uwzględnia też ustawowych zobowiązań funduszu, np. konieczności wypłat subsydiów płacowych w razie wyraźnego spadku obrotów przedsiębiorstw.
Potrzebne środki
W tym roku rząd zabierze z funduszu 2,1 mld zł na wypłatę świadczeń przedemerytalnych. Z wstępnego projektu budżetu na 2019 r. wynika, że kolejne 2,2 mld z FGŚP zostaną wydane na sfinansowanie specjalizacji i staży lekarzy i pielęgniarek, a 0,34 mld zł – na refundację wynagrodzeń pracowników młodocianych. W ciągu dwóch lat rząd wyda więc 4,6 mld zł, które pracownicy odkładali przez ok. 10 lat na tzw. czarną godzinę (bankructwo firmy i zaległości w wypłacie pensji). Z końcem 2019 r. na koncie funduszu pozostanie już tylko 638 mln zł wolnych środków.
– Co rząd zrobi, gdy wystąpi nagła potrzeba użycia FGŚP zgodnie z jego ustawowym przeznaczeniem, czyli na finansową ochronę pracowników upadających firm? Znakomita koniunktura polskiej gospodarki nie będzie przecież trwać wiecznie – podkreśla Business Centre Club.
Sygnałów o możliwym pogorszeniu sytuacji ekonomicznej nie brakuje. Te najbardziej alarmujące dotyczą budownictwa. Z danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że zadłużenie firm budowlanych wynosi już 2,4 mld zł – co oznacza wzrost o 200 mln zł w ciągu roku. Liczba dłużników w sektorze rośnie – w KRD jest notowanych już 64,6 tys. przedsiębiorstw.
– Albo powtórzymy błędy z lat 2010–2012 (wówczas trwał kryzys w budownictwie – przyp. red.), albo uda nam się uratować przedsiębiorców oraz ich pracowników przed kolejną falą bankructw – tak Pracodawcy RP oceniają aktualną sytuację w liście skierowanym do premiera Mateusza Morawieckiego. Podkreślają, że jeśli problemy finansowe przedsiębiorców, wynikające z coraz bardziej nierentownych umów długoterminowych, nie zostaną szybko rozwiązane, sektor budowlany czekają sądne dni. A to tylko jedna branża. O wypłaty z FGŚP w razie niewypłacalności pracodawcy mogą starać się też pracownicy innych sektorów. Dla przykładu w ubiegły czwartek Główny Inspektorat Pracy przypomniał byłym pracownikom firmy Bezpieczny List, że mogą oni otrzymać wypłaty z FGŚP z tytułu niewypłacalności pracodawcy (ustalonej na 9 października 2016 r.). Po pieniądze wciąż nie zgłosiło się ok. 1 tys. byłych zatrudnionych. Jeśli każdy z nich zarabiałby przeciętne wynagrodzenie, to tylko tym osobom trzeba byłoby wypłacić ze środków FGŚP nawet ok. 11–12 mln zł (zakładając, że każdemu wypłaca się wynagrodzenie za trzy miesiące). Ten przykład wyraźnie pokazuje, jak bardzo ryzykowne może być drenowanie funduszu.
Stałe wydatki
Decyzja rządu o wydatkowaniu pieniędzy z FGŚP nie uwzględnia też innych, ustawowych zobowiązań funduszu. Z jego środków finansowane są nie tylko wypłaty w razie upadłości firm, ale też subsydia płacowe na wypadek ekonomicznych problemów przedsiębiorstw. Ten obowiązek przewiduje ustawa z 11 października 2013 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z ochroną miejsc pracy (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 842 ze zm.; tzw. druga ustawa antykryzysowa). Chodzi o przedsiębiorców, którzy odnotowują spadek obrotów gospodarczych (co najmniej o 15 proc. w ciągu sześciu kolejnych miesięcy) i w związku z tym obniżają wymiar czasu pracy podwładnych lub stosują przestój ekonomiczny. Takie firmy mogą składać wniosek do marszałka województwa o dofinansowanie pensji pracowników ze środków FGŚP (do wysokości zasiłku dla bezrobotnych; łącznie z pieniędzmi od pracodawcy podwładny musi otrzymać co najmniej minimalne wynagrodzenie). Wsparcie może być wypłacane przez maksymalnie pół roku.
– Ustawa zakłada automatyczną wypłatę dofinansowania z funduszu w razie spełnienia wszystkich wymogów przewidzianych w przepisach. Tym samym muszą być zagwarantowane pieniądze na ten cel – podkreśla prof. Jacek Męcina, przewodniczący zespołu ds. prawa pracy Rady Dialogu Społecznego, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Decyzja o wydaniu prawie 4,6 mld zł ze środków FGŚP w ciągu dwóch lat powoduje, że także realizacja tego ustawowego zadania może być zagrożona.