Wyciek poufnych danych związany jest z włamaniem do systemu informatycznego miejskiego wydziału oświaty. Chodzi m.in. osobiste numery ewidencyjne, nazwy użytkowników, kontakty e-mail, adresy zamieszkania, a także informacje o opłatach, przyznanych ulgach socjalnych, czy też dane osób będące w rejestrze zastrzeżonym.
"Przepraszamy za to. Wyjaśnienie sprawy jest obecnie priorytetem władz miasta" – przekazał burmistrz Juhana Vartiainen.
Podejrzane działania Rosji?
Po raz pierwszy o możliwym wycieku danych poinformowano na początku maja, a szef miejskiego departamentu cyfryzacji Hannu Heikkinen przekazał wówczas mediom, że "podejrzany ruch w sieci mógł pochodzić z Rosji".
Sprawą zajmuje się policja, inspektor ochrony danych osobowych oraz wydział cyberbezpieczeństwa Agencji Infrastruktury i Komunikacji, ale w oficjalnych komunikatach dominuje obecnie przekaz o "badaniu przyczyn zdarzenia".
Władze miasta zleciły mieszkańcom zachowanie "czujności" przy otwieraniu wiadomości e-mail pochodzących od nieznanych nadawców.
Największy wyciek danych w historii Finlandii
"Jeden z największych przypadków wycieku danych w historii Finlandii; zważywszy na rozmiar oraz poziom wrażliwości wykradzionych informacji” – pisze "Helsingin Sanomat". "Kto za tym stoi? Haker? Grupa przestępcza, która będzie szantażować? Czy też aktor państwowy" – pyta największy fiński dziennik.