Dowódca sił powietrznych irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, generał Amir Ali Hadżizadeh ogłosił w poniedziałek, że w protestach w Iranie zginęło ponad 300 osób. AP zwraca uwagę, że liczba ta jest zaniżona. Według organizacji Iran Human Rights bilans ofiar zamieszek sięgnął 487.
Hadżizadeh nie poinformował, skąd pochodzą przytoczone przez niego dane; dodał jednak, że wśród zabitych są "męczennicy", co - jak pisze Associated Press - jest zapewne odniesieniem do funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, którzy zginęli podczas protestów.
Generał powtórzył tezę prezentowaną przez władze i państwowe media, zgodnie z którą protesty w Iranie są wywoływane przez zachodnich wrogów kraju i Arabię Saudyjską.
W niedzielę irańska agencja informacyjna HRANA poinformowała, że w ciągu ponad dwóch miesięcy ogólnokrajowych zamieszek do 26 listopada zginęło 450 demonstrantów, w tym 63 nieletnich. Szacuje się, że zginęło w nich 60 członków sił bezpieczeństwa, a 18 173 protestujących zostało zatrzymanych.
Protesty, wywołane śmiercią młodej Kurdyjki z Iranu, Mahsy Amini, po jej aresztowaniu za „nieodpowiedni strój”, stanowią jedno z największych wyzwań dla duchownego establishmentu kraju od czasu rewolucji islamskiej z 1979 roku.
W czwartek najwyższy organ ONZ ds. praw człowieka podjął decyzję o powołaniu nowej misji śledczej w celu zbadania brutalnego stłumienia protestów antyrządowych w Teheranie. AP podaje, że irańskie władze odmówiły jednak współpracy z misją ONZ. "Islamska Republika Iranu nie podejmie żadnej współpracy z jakąś komisją polityczną" - oznajmił rzecznik resoru spraw zagranicznych Nasser Kanaani. (PAP)
fit/ tebe/
arch.