To nie jest rola prezydenta - tak prezydencki minister Andrzej Dera odpowiedział na pytanie, czy z Kodeksu karnego powinno się usunąć przepis o znieważeniu prezydenta. "To kwestia szacunku. W społeczeństwach, w których jest szacunek, taki przepis nie byłby potrzebny" - dodał.

Prezydencki minister został zapytany w TVN24 o skierowany przez Prokuraturę Rejonową Warszawa Śródmieście-Północ akt oskarżenia przeciwko Jakubowi Żulczykowi. Pisarzowi zarzucono "popełnienie czynu polegającego na publicznym znieważeniu 7 listopada ub.r. na profilu w serwisie społecznościowym Prezydenta RP, poprzez użycie wobec niego określenia powszechnie uznanego za obraźliwe". Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się po zawiadomieniu osoby prywatnej.

Dera wskazywał, że prokuratura podjęła działania z urzędu, a prezydent nie wnioskował o ściganie Żulczyka. "Zostawmy to organom ścigania i sądowi, czy i jak doszło do popełnienia przestępstwa" - dodał.

Prezydencki minister został również zapytany, czy nie uważa, że prokuratura ośmieszyła prezydenta "na całym świecie", po tym, jak sprawę opisały zagraniczne media.

Dera odpowiedział, że prokuratura nie ośmiesza prezydenta, tylko ściga tych, którzy naruszają prawo. "Prokuratura jest zobowiązana do ścigania przestępstw i to robi" - dodał.

"Jesteśmy w trudnych czasach. Potrzebny jest szacunek dla drugich osób, w szczególności szacunek do wybranego w sposób demokratycznie prezydenta naszego kraju. Te same środowiska, które z jednej strony mówią o języku nienawiści, podają przykłady takich, czy innych zachowań innych osób, same używają języka, który nie powinien mieć miejsca" - mówił Dera.

"Nie wiem, czym się ten pan chlubił nazywając w ten sposób prezydenta. Można się z prezydentem zgadzać lub nie zgadzać, ale powinno się (go) szanować" - powiedział prezydencki minister, zapewniając, że sam nigdy nie użyłby takiego określenia wobec żadnego prezydenta - czy to państwa, czy miasta.

Dera był również pytany czy przepis o znieważeniu prezydenta powinien zniknąć z Kodeksu karnego.

Stwierdził, że "to nie jest rola pana prezydenta". "To kwestia szacunku. W społeczeństwach, w których ten szacunek jest, taki przepis nie byłby potrzebny. Natomiast w sytuacji, kiedy dzisiaj w Polsce ludzie nie mają tego szacunku, obrażają w sposób bardzo nieprzyjemny... Chodzi tutaj o szacunek naszej wspólnoty narodowej, to jest najważniejszy przedstawiciel naszego narodu, który jest zapisany w konstytucji" - powiedział Dera.

"Chodzi o ten elementarny szacunek. Przecież nikt nie będzie ścigał specjalnie osób, tylko chodzi o wyeliminowanie z życia publicznego tych, którzy nadużywają tego i robią to, co nie powinno mieć miejsca" - dodał.

Prezydencki minister ocenił też, że jeśli na biurko prezydenta trafiłaby nowelizacja Kodeksu karnego znosząca ten przepis, to prezydent nie będzie tego blokował.

Pytany, dlaczego Andrzej Duda nie zabiera obecnie głosu, Dera odpowiedział, że prezydent nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia.

Sprawa dotyczy wpisu prezydenta Andrzeja Dudy po wyborach prezydenckich w USA. "Gratulacje dla Joe Bidena za udaną kampanię prezydencką; w oczekiwaniu na nominację Kolegium Elektorów Polska jest zdeterminowana, by utrzymać wysoki poziom i jakość partnerstwa strategicznego z USA" - napisał wtedy prezydent.

"(...) nigdy nie słyszałem, aby w amerykańskim procesie wyborczym było coś takiego, jak nominacja przez Kolegium Elektorskie. Biden wygrał wybory. Zdobył 290 pewnych głosów elektorskich, ostatecznie, po ponownym przeliczeniu głosów w Georgii, zdobędzie ich zapewne 306, by wygrać, potrzebował 270. Prezydenta-elekta w USA obwieszczają agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie. Wszystko co następuje od dzisiaj - doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie - to czysta formalność. Joe Biden jest 46 prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem" - napisał Żulczyk na Facebooku.