Nie doszło do ugody w sprawie dworku w Rusocinie pod Gdańskiem. Trzy lata temu kupiło go małżeństwo P. - założyciele Amber Gold. Zapłacili za niego 6,5 miliona złotych, dzierżawiąc także przyległy do obiektu teren na 99 lat.

Gmina Pruszcz Gdański domaga się zwrotu nieruchomości, która popada w ruinę. Ugody nie można zawrzeć, bo na rozprawę nie dowieziono z aresztu Marcina P. Nie zgodził się na to prokurator, który nadzoruje śledztwo w sprawie Amber Gold. Wcześniej samorząd ustalił warunki na jakich mógłby odzyskać dworek. Konieczna była obecność na sali obu stron.
Gmina chce zwrotu majątku, bo dworek niszczeje. Małżeństwo P. obiecywało remont, jednak kilka miesięcy później państwo P. zostali aresztowani i usłyszeli zarzuty oszustw na dużą skalę.


Gmina Pruszcz Gdański ma dwa wyjścia: ponowne wezwanie do ugody lub proces cywilny. Wójt gminy Magdalena Kołodziejczak zapowiedziała, że wójt wystąpi do Marcina P. o ustanowienie pełnomocnika.

W związku z aferą Amber Gold Marcin P. jest podejrzany o 24 przestępstwa, jego żona usłyszała 17 zarzutów.