Jest wniosek o areszt dla pijanego łódzkiego motorniczego. Wniosek skierowała do sądu prokuratura okręgowa. 34-letni motorniczy, który w poniedziałek prowadził tramwaj pod wpływem alkoholu, śmiertelnie potrącił 2 osoby, a kolejne 2 ranił.

Podczas przesłuchania przyznał się do winy - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Jak dodał, z relacji mężczyzny wynika, że w dniu tragedii przyszedł on trzeźwy do pracy. "Potwierdził, że kupił alkohol w jednym ze sklepów, było to piwo oraz nalewka" - poinformował Krzysztof Kopania. Według zeznań motorniczego, w trakcie pracy wypił on około pół litra alkoholu o mocy 36 procent.

Alkohol spożywał na dwóch pętlach tramwajowych - na Kurczakach w Łodzi i w Zgierzu. Co do samego zdarzenia zasłonił się niepamięcią. "Jak twierdzi, przypomina sobie, że po raz ostatni zatrzymał się na przystanku przy skrzyżowaniu ulic Piotrkowskiej i Tymienieckiego. Później, jak wyjaśnił, przestał kontrolować sytuację. Ocknął się, w czasie gdy ktoś dobijał się do kabiny i zaciągnął hamulec awaryjny" - oświadczył Krzysztof Kopania.

Najprawdopodobniej jeszcze dzisiaj łódzki sąd aresztuje mężczyznę na 3 miesiące. A grozi mu do 12 lat więzienia.