Były izraelski premier Ariel Szaron jest w krytycznym stanie. Izraelscy lekarze spodziewają się, że polityk, który od ośmiu lat jest w śpiączce, może wkrótce umrzeć. Zaś władze przygotowują się do jego pogrzebu.

Dyrektor szpitala w Tel Haszomer Zew Rotstein twierdzi, że w ciele Szarona przestają funkcjonować najważniejsze życiowe organy. „Nie jesteśmy prorokami i nie możemy przewidzieć przyszłości. Ale sytuacja nie daje nam nadziei” - dodał.

Przy łóżku Szarona cały czas obecni są dwaj jego synowie - Gilad i Omri. To oni są też w stałym kontakcie z izraelskimi władzami, które rozpoczęły już przygotowania do pogrzebu Szarona. Chodzi m.in. o to, by w tym przypadku nie obowiązywał żydowski przepis religijny, który mówi, że zmarłego należy pogrzebać w ciągu 24 godzin od śmierci. Izrael chciałby w ten sposób dać czas na przyjazd wielu obecnym i byłym światowym liderom.

Ariel Szaron to jeden z najbardziej poważanych w swym kraju, ale i najbardziej kontrowersyjnych izraelskich polityków. Opowiadał się za żydowskim osadnictwem na Zachodnim Brzegu, ale równocześnie to właśnie on wycofał izraelskie wojsko i osadników ze Strefy Gazy. Przypisuje mu się współudział w masakrze palestyńskich uchodźców w 1982 roku i doprowadzenie do wybuchu palestyńskiej intifady w 2000 roku. Komentatorzy podkreślają jednak, że Szaron jak rzadko który polityk dążył do ustanowienia pokoju na Bliskim Wschodzie.