Według opublikowanego dziś sondażu przeprowadzonego dla TVN24 przez MillwardBrown 42 proc. badanych zadeklarowało, że na pewno nie weźmie udziału w referendum ws. odwołania prezydent Warszawy. Jednak 32 proc. na pewno pójdzie głosować, co oznacza, że referendum będzie ważne, a tym samym prezydent mogłaby zostać odwołana, ponieważ 74 proc. z tych, którzy chcą oddać swój głos deklaruje, że będzie głosowało przeciw Hannie Gronkiewicz-Waltz.
Po już przygotowało sobie scenariusz na wypadek porażki - przyspieszone wybory, które miałaby szansę wygrać Gronkiewicz-Waltz. Z badań z końca września zamówionych przez PO w TNS wynika, że gdyby odbyły się wybory na prezydenta stolicy, to 54 proc. oddałoby głos na Hannę Gronkiewicz-Waltz. Pozostali kandydaci znaleźliby się za nią daleko w tyle - Ryszard Kalisz mógłby liczyć na 18 proc. poparcia, kandydat PiS prof. Piotr Gliński na 9 proc., kandydat SLD Marek Balicki na 7 proc, a inicjator referendalnej akcji burmistrz dzielnicy Ursynów Piotr Guział - tylko na 3 procent.
Komentarze(20)
Pokaż:
Matactwo, kratactwo ehhh ... Polska!
Ale jesli te dane (sondaże) są prawdziwe, to oznacza że w ustawie o referendum mamy jakis poważny błąd.
Mniejszość może bowiem skutecznie zanegować wynik wyborów (praktycznie bez istotnego powodu) i odwołać prezydenta, a koleje wybory mogą przekreślić wynik referendum.
Błędne koło, bo za rok po wyborach można ta zabawę powtórzyć.
między dżwi , chodzi o te premnie z tych podatników !!!
Oj chory ten nasz rzond czy co ???
przecierz my zdecydujemy nie oni , pora do wora i na śmieciowe ,