Czy członkowie popularnego ostatnio zespołu z Olsztyna oddają hołd zbrodniarzowi, który miał udział w wymordowaniu prawie 100 tys. Polaków? Według posła PiS - tak.

"Trudno sobie wyobrazić, żeby w Izraelu powstała grupa muzyczna, która by się nazywała Adolf Eichmann albo doktor Mengele, bo to jest podobna skala prowokacji" - przekonuje w rozmowie z TVN24 Janusz Wojciechowski, europoseł PiS.

Wojciechowski tłumaczy, że jednym z ukraińskich zbrodniarzy, którzy w 1943 roku wymordowali niemal 100 tysięcy Polaków był Petro Olijnyk. Szerzej znany był pod pseudonimem Enej, oraz z tego, że swoim ofiarom odrąbywał głowy.

Członkowie zespołu, otwarcie nawiązującego do wschodniej kultury, oczywiście nie zgadzają się z tymi sugestiami. Według Piotra Sołoducha, członka grupy, kiedy zakładał kapelę miał 14 lat a słowo mu się po prostu miło kojarzyło. Zwraca się także uwagę na twórczość Iwana Kotlarewskiego, który był autorem książki zatytułowanej "Eneida", opisującej losy bohatera o imieniu Enej.

"Jestem Polakiem, czuję się Polakiem. Urodziłem się w tym kraju, więc jeżeli ktoś zarzuca mi, że biorę udział w gloryfikowaniu zbrodni UPA... Trochę to nie ma sensu, bo uderzam w siebie" - tłumaczy reporterowi TVN24 członek zespołu Enej, Łukasz Przyborowski.