"Latkowski doprowadził pismo do poziomu tabloidu" - stwierdził Marcin Król i postanowił więcej nie pisać dla "Wprost". Koniec współpracy to reakcja na materiał Maliny Błańskiej, w którym autorka udowadniała, że w wolnych chwilach Fibak zajmuje się, delikatnie mówiąc, kontaktowaniem młodych dziewczyn, ze swoimi zamożnymi kolegami.
"Zakończyłem współpracę, a na pewno dopóki redaguje pism obecny szef, który nie tylko doprowadził je do poziomu tabloidu, ale sięgnął po niedopuszczalne metody w tekstach o Wojciechu Fibaku. Nie chodzi mi o samego Fibaka, bo jest dorosły i da sobie radę, ale o zasady dziennikarstwa i skandaliczne publikowanie nieautoryzowanych rozmów telefonicznych, prowokacje itd." - pisze Król na łamach Facebooka.
W rozmowie z dziennik.pl Król stwierdził, że do decyzji o opuszczeniu pisma przymierzał się od kilku tygodni. - "Wprost" stał się fatalną gazetą, obniżył loty i poszedł w kierunku tabloidu. A poza tym komunikacja z redaktorem naczelnym pozostawiała wiele do życzenia - powiedział dziennikowi.pl filozof.
Marcin Król to kolejny publicysta, który odszedł w ostatnim czasie z „Wprost”. W kwietniu współpracę z "Wprost" zakończył Szymon Hołownia, po tym jak w papierowej wersji pisma nie ukazał się jego felieton o in vitro, oraz Krzysztof Skiba, któremu zaproponowano nowe warunki współpracy.