Minister spraw zagranicznych Egiptu Ahmed Ali Abul Gheit odrzucił w środę apel USA o niezwłocznie zniesienie stanu wyjątkowego, pozwalającego m.in. na przetrzymywanie w areszcie bez postawienia zarzutów. Uznał, że Waszyngton próbuje narzucać Kairowi swą wolę.

W wywiadzie dla programu NewsHour amerykańskiej PBS szef egipskiej dyplomacji powiedział, że rady, jakich we wtorek udzielił Egiptowi wiceprezydent USA Joe Biden, w żadnym wypadku nie były "pomocne".

Joe Biden rozmawiał z egipskim wiceprezydentem Omarem Suleimanem, nalegając na dokonanie w Egipcie "szybkiego, pokojowego i legalnego" przekazania władzy rządowi, który powinien być "wyłoniony przez egipski lud". Podkreślał potrzebę położenia kresu prześladowaniom uczestników antyprezydenckich protestów oraz wskazywał na konieczność niezwłocznego zniesienia stanu wyjątkowego. Mówił też o potrzebie traktowania opozycji jak partnera w wytyczaniu drogi wyjścia Egiptu z kryzysu.

Gheit argumentował, że rząd egipski potrzebuje czasu na ustabilizowanie sytuacji w kraju, zanim będzie można znieść stan wyjątkowy. Jego zdaniem gwałtowne zmiany w Egipcie wiązałyby się z "prawdziwym ryzykiem".

Waszyngton uważa, że władze egipskie w niewystarczającym stopniu reagują na żądania uczestników protestów. "To, co dzieje się na ulicach Kairu, wcale nie jest takie zaskakujące" - powiedział w środę rzecznik Białego Domu Robert Gibbs, zarzucając rządowi Egiptu, że nie podejmuje wystarczających działań, które wychodziłyby naprzeciw żądaniom protestujących.