Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un chce wyeliminować z rozmów nuklearnych doradców Donalda Trumpa, bo wie, że jak będzie negocjował z nim sam na sam, łatwiej będzie skłonić prezydenta USA do popełnienia błędu - pisze w środę dziennik "Wall Street Journal".

"Jednym z problemów prowadzenia dyplomacji personalnej jest to, że zachęca ona drugą stronę, by odrzucać każdego z wyjątkiem prezydenta. To jest strategia, którą stosuje teraz Korea Północna próbując skłonić Donalda Trumpa do zwolnienia doradców i wynegocjowania złego porozumienia nuklearnego" - pisze w komentarzu redakcyjnym "WSJ".

Gazeta zwraca uwagę, że północnokoreańska propaganda obarcza całą winą za niepowodzenia w negocjacjach z USA sekretarza stanu Mike'a Pompeo i prezydenckiego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona, zarazem uważając, by nie krytykować samego Trumpa. Nie ma w tym żadnego przypadku.

"Północ ma nadzieję, że Trump tak bardzo chce porozumienia, że odsunie na bok swoich dwóch doradców i osobiście przypieczętuje umowę z Kimem. Stawianie na to nie jest pozbawione sensu" - ocenia "WSJ", przypominając, że amerykański prezydent jest znany z podejmowania decyzji pod wpływem impulsu, jak choćby, gdy nagle nakazał wycofać wojska z Syrii.

"Świat miał dwa lata na ocenę Trumpa jako negocjatora i jednym z szeroko rozpowszechnionych poglądów jest to, że jego piętą achillesową jest jego duma ze swoich umiejętności negocjacyjnych. To dlatego (prezydent Rosji Władimir) Putin chce z nim się spotykać sam na sam i to dlatego Kim chce, by Trump odsunął wysokich rangą doradców, którzy najlepiej rozumieją niebezpieczeństwa zawarcia złej umowy. Miejmy nadzieję, że Trump dostrzega koreański podstęp" - podsumowuje "WSJ". (PAP)