We Francji w czasie sobotnich protestów "żółtych kamizelek" rannych zostało 135 osób, w tym 17 policjantów, a zatrzymano prawie tysiąc ludzi - poinformował szef MSW tego kraju Christophe Castaner. Protesty są "pod kontrolą" - zapewnił.

Minister wskazał, że w Paryżu w sobotę demonstrowało około 10 tys. osób, a w całym kraju na ulice wyszło 125 tys. "żółtych kamizelek".

Ponownie podpalano samochody, atakowano sklepy i próbowano wznosić uliczne barykady. Doszło do starć demonstrujących z policją. Po raz pierwszy od początku publicznych wystąpień "żółtych kamizelek" na paryskich ulicach pojawiły się opancerzone pojazdy żandarmerii.

Castaner dodał, że agresja w czasie demonstracji jest "całkowicie nie do przyjęcia".

Na polecenie policji zamknięto w sobotę liczne stacje paryskiego metra, przez które pociągi przejeżdżały bez zatrzymywania się. Mimo przedświątecznego sezonu nie otwarto dla klientów kilku znanych placówek handlowych, jak dom towarowy Galeries Lafayette.

Do demonstracji doszło pomimo wycofania się rządu z zapowiadanej podwyżki akcyzy na paliwo.