Źródła w PE podały, że w czwartek kierownictwo europarlamentu może podjąć decyzję o rezygnacji ze swojej procedury, która zmierzała do uruchomienia art. 7 unijnego traktatu wobec Polski. Sprawa nie ma charakteru politycznego, a proceduralny.
Europoseł PO Tadeusz Zwiefka zastrzegł, że nie wie, jaka będzie ostateczna decyzja w sprawie procedury z art. 7. "W istocie sprawy nie zmienia to niczego, bo to nie jest zatrzymanie procedury w ogóle, tylko ewentualnie, jeśli ta decyzja by zapadła, powstrzymanie się Parlamentu na pewnym etapie działań, dlatego że ta sprawa i tak, i tak musi wrócić do Parlamentu" - powiedział PAP polityk.
Z proceduralnego punktu widzenia - jak tłumaczyły źródła PAP - nie ma sensu prowadzenie procedury w PE, bo Komisja Europejska już uruchomiła art. 7 wobec Polski (a temu miały służyć działania PE).
Europosłowie będą jednak zaangażowani w dalszą część działań związanych z art. 7. Unijny traktat przewiduje bowiem, że ministrowie przed głosowaniem w sprawie stwierdzenia istnienia wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia wartości unijnych potrzebują zgody Parlamentu Europejskiego. Zwiefka, mówiąc, że sprawa musi wrócić do PE, wskazuje właśnie na ten etap.
Również europoseł Zdzisław Krasnodębski (PiS) uważa, że decyzja PE nie będzie miała wielkiego znaczenia. "To nie jest tak, że PE wycofuje się z tej procedury, bo jej nie popiera, tylko dlatego że procedura została uruchomiona przez Komisję Europejską. Nie będzie więc tych procedur parlamentarnych" - powiedział.
"Poza tym zapowiedziana jest nowa rezolucja na temat Polski. Dyskusja oczywiście jakaś się odbędzie. Myślę, że gdyby procedura była w Parlamencie Europejskim, to wszczynanie tej procedury miałoby charakter bardziej polityczny, bardziej kontrowersyjny, bo byśmy przeciwko temu występowali. Decyzja Komisji (Europejskiej), jak wiemy, zapada w kuluarach, nie na posiedzeniach i jest to decyzja komisarzy" - dodał.
Jego zadaniem ewentualna kolejna rezolucja w sprawie Polski pokazuje, że PE wycofuje się formalnie z procedury z art. 7, ale pewne grupy PE nadal chcą być zaangażowane w te kwestie. "Nie spodziewam się, że ta rezolucja będzie łagodniejsza. Prawdopodobnie będzie wyrazem tego stanowiska, które już znamy" - powiedział.
15 listopada 2017 r. europarlament na sesji plenarnej przyjął rezolucję wzywającą rząd Polski do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności i praw podstawowych zapisanych w traktatach. Jednocześnie europosłowie zainicjowali własną procedurę, zmierzającą do uruchomienia wobec Polski art. 7 traktatu.
Przyjmując dokument, PE udzielił mandatu swej komisji wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych na opracowanie specjalnego sprawozdania dotyczącego Polski. W ten sposób mógłby na sesji plenarnej przyjąć sprawozdanie komisji i tym samym wezwać Radę UE do podjęcia działań przewidzianych w art. 7 Traktatu o UE.
Z kolei w grudniu decyzję o uruchomieniu art. 7 wobec Polski podjęła Komisja Europejska.
Źródła w PE poinformowały PAP we wtorek, że szefowie grup politycznych w Parlamencie Europejskim zdecydowali, iż PE wycofa się ze swojej procedury w sprawie art. 7 unijnego traktatu wobec Polski. Proszący o anonimowość rozmówca PAP poinformował również, że decyzja szefów grup politycznych zostanie prawdopodobnie potwierdzona oficjalnie w czwartek na ich spotkaniu z przewodniczącym PE Antonio Tajanim.