Jestem przekonany, że Polska nie zmieni swojej polityki imigracyjnej; jeśli polityka Unii Europejskiej w tym względzie jest tak źle przyjmowana, to znaczy, że jest kiepska - ocenił w czwartek wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki (PiS).

Unijny Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu oddalił w środę skargi Słowacji i Węgier na decyzję o obowiązkowej relokacji uchodźców przebywających w Grecji i we Włoszech. Sędziowie uznali, że mechanizm jest proporcjonalny. Również w środę unijny komisarz ds. migracji Dimitris Awramopulos zagroził, że jeśli Polska, Czechy i Węgry nie zaczną wykonywać decyzji o relokacji uchodźców w najbliższych tygodniach, Komisja Europejska rozważy skierowanie sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE.

"Ze 160 tys. imigrantów, uchodźców, którzy są w obozach we Włoszech i Grecji, którzy mają być relokowani - a tak naprawdę siłą przymuszeni do osiedlenia się w poszczególnych krajach członkowskich Unii - ledwo 20 tys., czyli 1/8, czyli trochę ponad 12 proc. została już przesiedlona" - mówił Czarnecki w PR1 w "Sygnałach Dnia", przekonując, że jest to "porażka polityki migracyjnej Unii Europejskiej", która nie jest w stanie zachęcić krajów członkowskich do tego, by przyjąć narzucone kwoty uchodźców.

"To oznacza, że ta polityka jest po prostu kiepska, skoro jest tak źle przyjmowana" - ocenił europoseł.

Dopytywany o konsekwencje, jakie Polska może ponieść w związku z odmową przyjęcia uchodźców, Czarnecki odpowiedział, że "do tej pory żaden kraj członkowski nie był karany z tytułu tego, że prowadzi taką, a nie inną politykę imigracyjną". "Jestem przekonany, że państwo polskie nie zmieni swojej polityki imigracyjnej i dalej będzie czerwone światło dla imigrantów spoza Europy, głównie wyznawców islamu" - podkreślił.

Jak potwierdziło PAP źródło w estońskiej prezydencji, 25 września Komisja Europejska przedstawi na posiedzeniu unijnych ministrów ds. europejskich informacje dotyczące procedury praworządności, jaką prowadzi wobec Polski.

Odnosząc się do tego faktu, Czarnecki zwrócił uwagę, że na jednym z posiedzeń komisji Parlamentu Europejskiego "zostało dość wyraźnie zapowiedziane, że na razie strona unijna będzie czekać na to, jaki kształt będą miały propozycji prezydenta". Chodzi o prezydenckie projekty ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz Sądzie Najwyższym, które zgodnie z zapowiedziami mają być gotowe w połowie września.

Europoseł przekonywał, że jeżeli projekt europejski "ma zostać uratowany", to musi polegać on na "pewnym konsensusie". Wyraził też oczekiwanie, że po wyborach parlamentarnych w Niemczech rozmowy na ten temat będą "pragmatyczne" i "zdroworozsądkowe". Czarnecki podkreślił, że Niemcy muszą wybrać, czy chcą być liderem "małej" czy "wielkiej" Unii, a w tym drugim przypadku muszą dojść do porozumienia z Polską.

"Myślę, że pani Merkel jest na tyle pragmatyczna - ona, jestem pewien, po raz czwarty wygra wybory, będzie kanclerzem ponownie - i myślę, że będzie szukała pewnego konsensusu z Rzeczpospolitą; jestem przekonany, że ten konsensus znajdziemy" - ocenił Czarnecki, podkreślając, że Polska i Niemcy "bardzo ściśle współpracują w wymiarze gospodarczym". "Byłoby dziwne, gdyby politycznie kanclerz Merkel usiłowała Polskę ominąć, to byłby przejaw braku pragmatyzmu" - ocenił.