ZAiKS próbuje zamknąć sztucznej inteligencji możliwość uczenia się na utworach polskich artystów. Domaga się wykupienia na to licencji

Stowarzyszenie Autorów ZAiKS wprowadziło na swej stronie internetowej zastrzeżenie, zgodnie z którym chronionych przez nie utworów nie można wykorzystywać do szkolenia sztucznej inteligencji. „Wszelkie działania z zakresu eksploracji tekstów i danych dokonywane na treściach zawierających utwory, do których prawa reprezentuje Stowarzyszenie Autorów ZAiKS, bez uzyskania zgody Stowarzyszenia będą stanowiły naruszenie praw autorskich” – oświadczyła organizacja zbiorowego zarządzania zrzeszająca m.in. kompozytorów, autorów tekstów, scenarzystów, dramatopisarzy, tłumaczy i plastyków.

Prawo autorskie w zasadzie pozwala

Zgodnie z unijną dyrektywą 790/2019 w sprawie prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym (dyrektywa DSM), którą Polska implementowała w nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (tj. Dz.U. z 2024 r. poz. 1254; patrz: ramka), upublicznione utwory można wykorzystywać w celu eksploracji tekstów i danych (dozwolony użytek TDM, od: text and data mining). ZAiKS postanowił wyłączyć utwory ze swego repertuaru spod tej reguły (opt-out).

– Zasada jest taka, że można korzystać z publicznie dostępnych w internecie utworów w ramach dozwolonego użytku TDM, m.in. do trenowania AI. Natomiast zastosowanie mechanizmu opt-out, tj. wyłączenie korzystania, jest wyjątkiem od tej zasady – mówi Michał Starczewski, radca prawny w kancelarii BWHS Wojciechowski Springer i Wspólnicy. – W konsekwencji oświadczenie opt-out powinno być umieszczone na tej samej stronie, na której znajduje się utwór objęty wyłączeniem – dodaje.

Zastrzega jednak, że to ogólna zasada. – Stwierdzenie, czy działania ZAiKS-u są wystarczające dla dokonania skutecznego opt-outu, wymagałoby dogłębnej analizy tego przypadku. Taka analiza powinna uwzględniać obowiązek dokonania zastrzeżenia w formacie przeznaczonym do automatycznego odczytu przez programy komputerowe – zaznacza Michał Starczewski.

ZAiKS zdecydował się na opt-out, bo – jak stwierdza – inaczej „nie ma możliwości uzyskania wynagrodzenia autorskiego w związku ze szkoleniem AI w oparciu o treści stworzone przez człowieka”. Stowarzyszenie podkreśla, że trenowanie AI na ludzkiej twórczości bez uzyskania licencji to „nieuczciwe pasożytnictwo”.

Co zrozumie głodna AI

– Cała idea polega na tym, że automat dokonujący web scrapingu powinien mieć możliwość odczytania zastrzeżenia i zastosowania się do niego. Dlatego zastrzeżenie musi być konkretne i powiązane z zasobem, którego dotyczy, np. konkretnym plikiem, katalogiem na serwerze, czy nawet całym serwisem internetowym zawierającym utwory – mówi dr Zbigniew Okoń, partner w kancelarii Rymarz Zdort Maruta.

Oświadczenie o opt-oucie ZAiKS umieścił na swojej stronie internetowej. Zachęca do tego także twórców. Ponadto rozesłał pisma do firm rozwijających sztuczną inteligencję i udostępnił twórcom plik robots.txt, który mogą umieścić na swoich stronach internetowych.

Czy to wystarczy, żeby zatrzymać AI?

– Przepis dyrektywy, który dokładnie przepisano do polskiej ustawy, może być w praktyce niejasny. Mówi o środkach możliwych do odczytu maszynowego, nie precyzując, co to znaczy. Brakuje wspólnych europejskich standardów w tym obszarze. Ale pojawiają się już orzeczenia sądów, np. niemieckich, mówiące, że wystarczy proste oświadczenie umieszczone na stronie internetowej organizacji zbiorowego zarządzania – stwierdza Karol Kościński, dyrektor generalny ZAiKS-u.

Eksperci są zgodni tylko w kwestii pliku robots.txt.

– Przygotowanie tego pliku dla twórców jest najoczywistszym ruchem, bo takie zastrzeżenie może odczytać maszyna – komentuje dr Damian Flisak, radca prawny, który współpracuje ze środowiskiem twórców. – Umieszczenie oświadczenia na stronie organizacji to dość nieszablonowe podejście. Pojawia się pytanie, czy crawler (bot zbierający lub indeksujący informacje ze stron internetowych – red.) będzie w stanie powiązać takie zastrzeżenie z chronionymi utworami. Pewnie w końcu i tak będzie o tym rozstrzygał sąd – dodaje.

Wyrok w sprawie sztucznej inteligencji

Także Zbigniew Okoń uważa, że plik robots.txt spełnia warunki skutecznego zastrzeżenia praw. – Udostępnienie go twórcom to cenna inicjatywa ZAiKS-u. Jeżeli twórca umieści ten plik na stronie ze swoimi utworami, to będzie skuteczny opt-out – stwierdza Zbigniew Okoń. – Natomiast korespondencja z OpenAI i innymi firmami ani oświadczenie na stronie internetowej moim zdaniem nie spełniają wymogów określonych w przepisach, bo nie są zastrzeżeniem w formie zdatnej do odczytu maszynowego – dodaje.

Zwraca uwagę, że polska ustawa o prawie autorskim odsyła do ustawy o otwartych danych (patrz: grafika), gdzie format przeznaczony do odczytu maszynowego zdefiniowano jako format pliku ustrukturyzowany tak, aby programy komputerowe mogły zidentyfikować, rozpoznać i pozyskać określone dane i ich wewnętrzną strukturę. – Zastrzeżenia ZAiKS-u umieszczone na stronach internetowych, inne niż robots.txt, nie spełniają tych warunków – podkreśla dr Okoń.

Rynek nie wypracował tu jeszcze standardu zastrzeżeń. We wrześniu ub.r. sąd w Hamburgu uznał, że wystarczająco czytelne dla maszyny jest zastrzeżenie dokonane w regulaminie serwisu, w języku naturalnym (sprawa 310 O 227/23). Sąd argumentował, że skoro deweloperzy AI korzystają z dozwolonego użytku, by tworzyć coraz potężniejsze modele rozumiejące treści – to powinni też używać już istniejącej AI do odczytania opt-outu dokonanego w języku naturalnym (a więc używanym przez ludzi).

Zastrzeżenie, którego dotyczył wyrok, znajdowało się jednak w tym samym serwisie, w którym były chronione utwory. W przypadku ZAiKS-u są to różne lokalizacje.

– Powiązanie przez automat oświadczenia na stronie ZAiKS-u z wystąpieniami konkretnego utworu wydaje mi się mało realne – komentuje Zbigniew Okoń.

Przykład dla ZAiKS-u

Czy w takim razie oświadczenie opt-out powinno się znaleźć na każdej stronie, gdzie utwór jest dostępny?

– To by było nieracjonalne – odpowiada Karol Kościński. – Biorąc pod uwagę to, na ilu stronach internetowych jest dostępny repertuar ZAiKS-u, musielibyśmy chyba dokonywać zastrzeżeń w każdym serwisie muzycznym w Polsce. Wzorem niemieckiej organizacji GEMA uważamy, że wystarczające jest oświadczenie na stronie stowarzyszenia. Każdy twórca może skorzystać z pliku robots.txt, który udostępniliśmy, ale w naszej ocenie wzmacnia to tylko ochronę, która przysługuje twórcom także bez użycia tego rodzaju zabezpieczenia – podkreśla.

Dotychczas żadna firma nie zawarła z ZAiKS-em umowy licencyjnej, by szkolić AI na chronionych utworach.

– To jeszcze potrwa – mówi Karol Kościński. – Część korespondencji już rozesłaliśmy, część jest w toku. Informujemy w niej, czego dotyczy opt-out, jaki jest zakres naszej reprezentacji, jakie prawa mamy i co z tego wynika. W polskich realiach często jest tak, że to ten, kto chce udzielić licencji, musi się o to upominać. Sprzyja temu nieefektywny system wymiaru sprawiedliwości – stwierdza.

Niemiecka organizacja zbiorowego zarządzania GEMA za wykorzystywanie dzieł bez licencji pozwała już firmy Open AI (w listopadzie ub.r.) i Suno AI (w styczniu br.).

– ZAiKS podchodzi do tematu progresywnie i trochę twórczo. Dobrze jednak, że wykazuje aktywność, bo siedzieć w kącie i dać się wykorzystywać big techom, to byłaby prosta droga do wyginięcia. Konieczne jest odważne podejście i ratowanie utworów przed nieuprawnionym dostępem. Trzymam za nich kciuki – komentuje Damian Flisak. ©℗

ikona lupy />
Co mówią przepisy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe