Tym razem przepisy uniemożliwiają szybką i sprawną kontrolę. Wszystko przez niewłaściwy zapis w ustawie.

Od 1 lutego, czyli od czasu wejścia w życie uszczelniających przepisów ustawy o zakazie handlu w niedziele, inspektorzy pracy wytypowali do kontroli 1969 placówek. Sprawdzenie 490 z nich okazało się bezskuteczne, bo po dotarciu na miejsce okazywało się, że sklep jest zamknięty. W pozostałych przypadkach naruszenia ujawniono w 12 proc. z nich, co skończyło się mandatem lub zastosowaniem tzw. środka miękkiego, czyli upomnienia - wynika z danych Głównego Inspektoratu Pracy przygotowanych dla DGP.
Jak wypadają tegoroczne kontrole w porównaniu z poprzednimi latami? Jak informuje GIP, danych za 2021 r. jeszcze nie ma, bo wciąż trwa ich podsumowywanie. Z kontroli w poprzednich latach wynika natomiast, że odsetek naruszeń zakazu handlu w niedziele z roku na rok spadał. W 2018 r. złamanie zakazu powierzenia pracownikowi pracy w niedziele ujawniono w 9,4 proc. przypadków, w 2019 r. - 6,4 proc., a w 2020 r. - 4,7 proc. W 2020 r., jak wynika ze sprawozdania GIP, sprawdzono w sumie 4895 sklepów.
W GIP słyszymy jednak, że dane z tegorocznych kontroli nie są jeszcze ostateczne. Część z nich nadal trwa. Niektóre sklepy zostały zakwalifikowane do kontroli poszerzonych, kompleksowych, w pozostałych trwają ustalenia faktyczne, przesłuchania świadków i inne czynności dowodowe. Tym samym potwierdzają się doniesienia inspektorów pracy o tym, że ustawa wciąż nie działa, jak powinna. - Ustalenie tego, czy placówka naruszyła przepisy czy nie, a więc czy kwalifikuje się do mandatu, jest niezwykle trudne - zaznacza w nieoficjalnej rozmowie jeden z inspektorów.
Tak się dzieje, bo dla przesądzenia, czy dana placówka może handlować w niedziele na podstawie kryterium „przeważającej działalności”, czyli czy może korzystać z dopuszczonych w ustawie wyjątków, do których należy sprzedaż pamiątek, wyrobów tytoniowych czy kwiatów, są miesięczne przychody. Powinny one wynieść z tej dominującej działalności 40 proc. - Ustawa nie odwołuje się więc do przychodów z poprzedniego miesiąca. Inspektor według przepisów ma ocenić stan rzeczywisty. A nie jest w stanie tego zrobić, dopóki nie minie 20. dzień każdego miesiąca. Do tego czasu bowiem przedsiębiorca musi ostatecznie dokonać wpisu w ewidencji za miesiąc poprzedni. Zatem przychody za maj będą znane do 20 czerwca - zaznacza dr Mateusz Warchał z Konsorcjum Prawno-Doradczego FOURLEX i pyta, jak w związku z tym inspektor pracy ma wymierzyć karę. Sam, jak tłumaczy, nie ma pewności, czy placówka może być otwarta czy nie, a ewentualny „winny”, czyli sklep, również nie. - W tej sytuacji wydanie jakiegokolwiek środka prawnego jest ryzykowne - wyjaśnia dr Mateusz Warchał.
GIP przyznaje, że obecnie obowiązujące przepisy sprawiają, że przedsiębiorca, prowadząc handel w niedziele, nie ma pewności, czy w miesiącu, w którym one przypadają, osiągnie wymagany, 40-proc. przychód z przeważającej działalności, nawet jeżeli osiągał go w miesiącach poprzednich. - W praktyce więc, gdy kontrola odbyła się w niedzielę, która wypadła 1. dnia danego miesiąca, inspektor powinien czekać z nałożeniem grzywny 50 dni - mówi Warchał.
Inspektorzy skarżą się, że w tym stanie prawnym szybka kontrola i reagowanie na ewentualne nieprawidłowości nie są możliwe. - Nowe przepisy przyniosły konsekwencje dla trybu przeprowadzenia kontroli. Dopiero bowiem po zakończeniu danego miesiąca i sporządzeniu ewidencji możliwa jest weryfikacja, czy handel w niedzielę lub święto prowadzony był zgodnie z postanowieniami ustawy - zauważa Juliusz Głuski, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Pracy, i potwierdza, że wydłuża to znacznie czas podejmowanych czynności oraz uniemożliwia dokonanie krótkiej i szybkiej jednodniowej kontroli.
Jak mówi Dawid Rusak z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Opolu, sprawa jest prosta, gdy z przedstawionej ewidencji wynika, że działalność (na którą powołuje się właściciel, otwierając sklep w niedzielę) wynosiła dotychczas 2-3 proc. całości przychodów. Osiągnięcie wymaganych 40 proc. w kolejnym miesiącu, czyli tym, w którym odbywa się kontrola, jest więc mało prawdopodobne. Wymierzenie sankcji w takim przypadku wydaje się więc przesądzone. Podobnie jak wtedy, gdy właściciel od razu przyznaje, że naruszył przepisy. - W przypadku wątpliwości inspektor musi je wyjaśnić, żeby nie narażać na rozstrzygnięcie sporu w sądzie - mówi Rusak.
Czy w związku z tym w grę wchodzi kolejna nowelizacja ustawy? Jak mówi Janusz Śniadek, poseł Prawa i Sprawiedliwości, który pilotował prace nad obowiązującą od ponad czterech lat ustawą, nie da się zmieniać przepisów w nieskończoność. - Był czas na ewentualne poprawki na etapie nowelizacji - zaznacza.
Eksperci przypominają, że w tracie ostatniej nowelizacji projekt ustawy w pierwotnym brzmieniu zakładał, iż dla przesądzenia, czy dana placówka handlowa może prowadzić handel w niedziele na podstawie kryterium „przeważającej działalności”, decydujące będzie osiągnięcie określonego przychodu z tej działalności w miesiącu poprzedzającym miesiąc, w którym handel jest prowadzony. Niestety na etapie prac to kryterium zostało zmienione.