Wszyscy mieszkańcy Wielkiej Brytanii będą musieli płacić wyższe podatki, ale ci, którzy zarabiają najwięcej będą musieli dokonać większych poświęceń - zapowiedział w niedzielę minister finansów Jeremy Hunt.

To najbardziej jednoznaczna deklaracja Hunta w sprawie podatków przed jego czwartkowym sprawozdaniem budżetowym, gdy ma przedstawić plan zrównoważenia finansów publicznych. Będzie to zarazem ostateczne porzucenie przez Partię Konserwatywną obietnicy sprzed ostatnich wyborów z 2019 r., że przez całą kadencję parlamentu nie będzie ani nowych podatków ani podwyżek istniejących.

W wywiadach udzielonych w niedzielę stacjom BBC News i Sky News Hunt mówił, że będzie w czwartek "prosił wszystkich o poświęcenia", ale rozumie, że istnieją ograniczenia w kwestii tego, o co można prosić ludzi o najniższych dochodach.

"To będzie odzwierciedlone w decyzjach, które podejmuję, to ważne, ponieważ Wielka Brytania jest uczciwym krajem, sprawiedliwym krajem, współczującym krajem. Obawiam się, że wszyscy będziemy płacić trochę więcej podatków" - powiedział w Sky News.

Jak podał "The Sunday Telegraph", rząd rozważa obniżenie ze 150 tys. funtów rocznie do 125 tys. progu, po przekroczeniu którego płaci się najwyższą stawkę podatkową wynoszącą 45 proc. Tę stawkę poprzednia premier Liz Truss i jej minister finansów Kwasi Kwarteng zamierzali całkowicie znieść, co oznaczało, że na ogłoszonych przez nich cięciach podatkowych - i wycofanych przez Hunta - najmocniej skorzystaliby najlepiej zarabiający.

Hunt odniósł się też do wysuwanych przez kolejne grupy zawodowe żądań podwyżek płac w stopniu wyrównującym inflację, która przekracza obecnie 10 proc. i jest na najwyższym poziomie od 40 lat.

"Myślę, że musimy uznać trudną prawdę, że gdybyśmy dali wszystkim odporne na inflację podwyżki płac, inflacja by pozostała. Nie obniżylibyśmy inflacji. I dlatego nie udaję, że nie ma pewnych trudnych decyzji. Drogą przez to jest sprowadzenie inflacji w dół tak szybko, jak to możliwe, ponieważ ona jest źródłem waszych obaw, waszego gniewu, waszej frustracji, że wasze płace nie rosną tak mocno, jak mogłyby" - wyjaśnił.

Obiecał, że jego czwartkowe sprawozdanie budżetowe "nie będzie składało się tylko ze złych wiadomości", a jego plan pomoże wydobyć Wielką Brytanię z recesji tak szybko i z tak małym bólem, jak to możliwe. Według Banku Anglii brytyjska gospodarka zapewne jest już w recesji, bo po spadku PKB w trzecim kwartale, wszystko wskazuje, że spadek nastąpi też w bieżącym. Bank Anglii przewiduje, że recesja potrwa pełne dwa lata.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

bjn/ adj/