Kijów wciąż jest miejscem zagrożonym z powodu wojny - powiedziała wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar w niedzielę, po porannym rosyjskim ostrzale rakietowym ukraińskiej stolicy. Władze poinformowały, że jeden z pocisków trafił w cel wojskowy.

"Zawsze mówiliśmy, że Kijów jest zagrożony. Trzeba zdawać sobie sprawę, że wojna jest w fazie 'gorącej' i Kijów wciąż pozostaje głównym celem Federacji Rosyjskiej" - powiedziała Malar w telewizji publicznej. Wypowiedź wiceminister przekazał portal Suspilne.

Krótko wcześniej przedstawiciel MSW Ukrainy Wadym Denysenko powiedział w telewizji, że jeden z rosyjskich pocisków trafił w "obiekt infrastruktury wojskowej", inny zaś uderzył w obiekt infrastruktury cywilnej.

Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy podał w niedzielę po południu, że w porannym ostrzale Rosjanie użyli pocisków Ch-22. Jeden z nich został strącony przez ukraińską obronę przeciwrakietową. "Pozostałe trafiły w obiekty infrastruktury na północy stolicy. Według wstępnych informacji uderzenie rakietowe przeciwnika nie spowodowało ofiar. Pożary, które wybuchły, zostały zlokalizowane, nie ma zagrożenia" - głosi komunikat sztabu na Facebooku

Cztery rakiety uderzyły w zakłady remontu wagonów

Cztery rosyjskie rakiety uderzyły w niedzielę w zakłady remontu wagonów w Kijowie – poinformował szef zarządu ukraińskich kolei państwowych Ołeksandr Kamyszin na Telegramie.

Podkreślił, że jeden kolejarz odniósł obrażenia i została mu udzielona pomoc lekarska.

Generalnie jest to już dla nas standardowy początek dnia. Oni walą po obiektach kolejowych codziennie, my na bieżąco naprawiamy i idziemy dalej” – napisał Kamyszin.

Odniósł się też do twierdzeń rosyjskiego ministerstwa obrony, że celem ataku były „dostarczone przez wschodnioeuropejskie kraje czołgi T-72 i inny sprzęt wojskowy”. Zapewnił, że nie było tam żadnych czołgów, o jakich mówi rosyjska propaganda. Informację, jakoby w zakładzie miały być czołgi, zdementował też przedstawiciel MSW Ukrainy Wadym Denysenko.