Warszawski sąd okręgowy uwzględnił w piątek pozew grupowy 206 klientów Amber Gold; zasądził od Skarbu Państwa dla każdego z nich kwoty od 8 tys. zł do ponad miliona zł, łącznie według pełnomocnika powodów, ponad 20 mln zł.

"Sąd w lwiej części uwzględnił żądania, które stały się przedmiotem niniejszego procesu grupowego (...) podzielił co do zasady stanowisko strony powodowej" - powiedział w ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Tomasz Gal.

Sędzia podkreślił, że "głównym problemem i źródłem bezprawności w tej sprawie jest to, że rzeczywiste czynności śledztwa (ws. Amber Gold - PAP) o charakterze prawidłowym zostały podjęte ze znaczną zwłoką przez organy ścigania i na tym polega złożony charakter bezprawności Skarbu Państwa".

Odczytanie wyroku wraz z uzasadnieniem trwało dwie godziny, gdyż sąd w sentencji orzeczenia odczytywał każdą z ponad 200 osób wraz z przyznaną jej kwotą. Rozprawa odbyła się w trybie zdalnym. Piątkowy wyrok jest nieprawomocny.

Pełnomocnik powodów, mec. Tomasz Krawczyk, wstępnie oszacował w informacji dla PAP, że łączna kwota żądania została m.in. pomniejszona o wypłaty otrzymane przez członków grupy od syndyka i powinna wynieść ok. 20 mln zł. Jednak, jak dodał, szczegóły mogą być znane po dokładnym podsumowaniu i uwzględnieniu zasądzonych odsetek liczonych od różnych terminów.

"Z uwagi na skrótową formę ustnych motywów rozstrzygnięcia Prokuratoria Generalna w pierwszej kolejności wystąpi z wnioskiem o sporządzenie uzasadnienia wyroku, na podstawie którego zostanie podjęta decyzja co do dalszych czynności w sprawie. Zostanie ona oczywiście skonsultowana z jednostkami organizacyjnym reprezentującymi Skarb Państwa w niniejszym postępowaniu" - przekazała zaś PAP po wyroku mec. Małgorzata Sieńko z reprezentującej Skarb Państwa Prokuratorii Generalnej.

Pozew grupowy klientów Amber Gold

Proces cywilny zainicjowany pozwem grupowym klientów Amber Gold toczył się od listopada 2017 r. Na sali rozpraw w charakterze świadka zeznawał m.in. w 2018 r. skazany już obecnie prawomocnie były szef tej spółki Marcin P. Sąd wysłuchał także w 2019 r. biegłej psycholog, która mówiła o wpływie doniesień medialnych i ewentualnych komunikatów prokuratury na reakcje potencjalnych klientów Amber Gold, zapoznał się też z opiniami biegłych z zakresu ekonomii.

Do pozwu grupowego, w którym jako odpowiedzialne za zaniechania, wskazane zostały m.in. Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz i Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, przyłączyło się 246 podmiotów zgłaszających roszczenia odszkodowawcze. Faktycznie grupa liczyła jeszcze więcej osób, bo niektóre z roszczeń zgłosiły małżeństwa.

Ostatecznie sąd uwzględnił w piątek roszczenia 206 podmiotów. W mniejszej części roszczenia oddalił, niektórzy członkowie grupy zmarli podczas trwania procesu.

Początkowo informowano, że poszkodowani w tej sprawie domagali się łącznie ponad 26,5 mln zł, czyli łącznej kwoty zainwestowanej przez nich w utracone lokaty. Chodziło o osoby, które zawierały swe umowy z Amber Gold w okresie od stycznia 2010 r. do sierpnia 2012 r., czyli w czasie, gdy prokuratura wiedziała już z Komisji Nadzoru Finansowego o nieprawidłowościach w Amber Gold.

"Postępowania musi trwać"

Sąd nie podzielił wprawdzie stanowiska grupy, że stan bezprawności skutkujący odpowiedzialnością Skarbu Państwa, zaistniał już w styczniu 2010 r. Według sądu pojawił on się około rok później na skutek nieprawidłowych działań organów ścigania.

"Postępowanie karne kieruje się odpowiednimi zasadami, w żadnej sprawie nie ma takiej sytuacji, aby samo zgłoszenie zawiadomienia powodowało, poza ekstremalnymi sytuacjami, niezwłoczne postawienie zarzutów. Postępowania musi trwać, dlatego sąd nie przyjmuje, że już w styczniu 2010 r. spełniły się przesłanki odszkodowawcze Skarbu Państwa" - mówił sędzia Gal.

Prokuratoria Generalna wnosiła o oddalenie pozwu. Wskazywała, że ewentualne zaniechania prokuratury nie pozostają w związku z decyzjami klientów - ponoszących ryzyko inwestycyjne - o lokowaniu środków w Amber Gold.

Jak jednak zaznaczył sędzia Gal z procesu nie wyniknęło, żeby decyzje inwestycyjne klientów Amber Gold "były nieracjonalne, oderwane od rzeczywistości i nieprzemyślane". "Większe ryzyko było wynikiem większego oprocentowania, ale trudno przypisać zawinienie członkom grupy, że zawarli kontrakty z Amber Gold. Papiery wartościowe notowane w tamtym czasie na GPW dawały oprocentowanie porównywalne. Sąd ma tu na myśli obligacje korporacyjne. Co więcej, te obligacje były wykupione przez emitentów" - zaznaczył sędzia.

Wyrok karny w sprawie Amber Gold

W końcu maja br. przed gdańskim sądem apelacyjnym zapadł prawomocny wyrok karny w odniesieniu do twórców Amber Gold. Marcinowi P. wymierzono karę 15 lat więzienia, zaś jego żonie Katarzynie P. 11,5 roku więzienia.

Małżeństwu zarzucono m.in., że w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej oszukali ponad 18 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Jak podano Katarzyna P. i Marcin P. działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i uczynili sobie z tej działalności stałe źródło dochodu.

Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 proc. do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, a tysiącom klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy ani odsetek od nich.

Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz zajmowała się sprawą Amber Gold od końca 2009 r. po tym, gdy KNF złożyła zawiadomienie, że firma ta prowadzi działalność bankową bez zezwolenia. Sprawę początkowo umarzano i zawieszano. Śledztwo zostało przejęte przez gdańską prokuraturę okręgową w czerwcu 2012 r. i dopiero ta prokuratura postawiła w sierpniu 2012 r. Marcinowi P. pierwszy zarzut. (PAP)

autor: Marcin Jabłoński