Chcemy ponownie zgłosić kandydaturę prof. Marcina Wiącka na Rzecznika Praw Obywatelskich, bo to jedyna szansa ratunku tego urzędu - powiedział poseł Krzysztof Paszyk (KP-PSL). Powinniśmy dążyć do tego, by mimo wszystko ten wybór się udał - dodał Paszyk.
Sejm podejmie niebawem szóstą już próbę wyboru nowego Rzecznika Praw Obywatelskich. Czas na zgłaszanie kandydatur mija 2 lipca o godz. 16.
Paszyk pytany przez PAP, czy PSL zamierza ponownie zgłosić kandydaturę prof. Marcina Wiącka powiedział, że jest on najlepszą osobą do tego, by "uratować urząd Rzecznika Praw Obywatelskich, osobą mającą naprawdę bardzo szerokie poparcie". "Więc myślę, że powinniśmy dążyć do tego, aby mimo wszystko ten wybór się udał" - podkreślił Paszyk.
"Chcemy ponownie wystawić pana prof. Marcina Wiącka, bo to jest jedyna szansa dzisiaj ratunku tego urzędu" - oświadczył poseł KP-PSL.
Parlament już pięciokrotnie, bezskutecznie, próbował wybrać następcę obecnego RPO Adama Bodnara. Dwukrotnie jedyną kandydatką na ten urząd była mec. Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, zgłoszona wspólnie przez KO, Lewicę i Polskę 2050 Szymona Hołowni. Nie uzyskała jednak poparcia Sejmu. Za trzecim razem Sejm powołał na RPO kandydata PiS, wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka, jednak Senat nie wyraził na tę kandydaturę zgody. Podobnie było za czwartym i piątym razem - Senat nie zgodził się, by urząd RPO objęli - powołani na to stanowisko przez Sejm: najpierw poseł PiS Bartłomiej Wróblewski, a ostatnio - senator Lidia Staroń.
Niedawno Trybunał Konstytucyjny opublikował uzasadnienie wyroku z 15 kwietnia w sprawie kadencji Rzecznika Praw Obywatelskich. Trybunał orzekł wtedy, że przepis ustawy o RPO, który pozwala pełnić obowiązki Rzecznikowi po upływie kadencji do czasu objęcia stanowiska przez następcę, jest niezgodny z konstytucją. Przepis ma stracić moc obowiązującą po upływie trzech miesięcy od opublikowania wyroku w Dzienniku Ustaw, czyli 15 lipca. Jak wskazano, w tym czasie parlament powinien uchwalić ustawę, która ureguluje sytuacje, w których urząd Rzecznika jest nieobsadzony przez jakiś czas po upływie kadencji.