Jeśli utrzymamy dotychczasowe tempo szczepień, to na przełomie sierpnia i września po pierwszej dawce może być już 70 proc. Polaków. To pierwszy krok na drodze do odporności zbiorowej, którą osiągniemy po podaniu preparatów 70–90 proc. społeczeństwa. To oznaczałoby, że wakacje spędzimy jeszcze pod znakiem pandemii, ale koniec roku może już wyglądać normalnie – wynika z wyliczeń DGP opartych na kilku założeniach.

Po pierwsze, przyjęliśmy, że codziennie w Polsce będziemy podawać 200 tys. sztuk pierwszej dawki (już w ub. tygodniu – 19–25. kwietnia – wstrzykiwaliśmy tyle dawek dziennie). Po drugie, że realnie szczepień będzie więcej i że różnica ta pokryje zapotrzebowanie na drugie dawki. Te dwa założenia pozwalają na stworzenie bardzo prostego modelu.
Wynika z niego, że cel podania pierwszej dawki większości rodaków jest do osiągnięcia przed końcem wakacji. Co więcej, do jego osiągnięcia nie potrzebujemy dzieci i młodzieży – inaczej niż w Izraelu, gdzie struktura demograficzna ogranicza akcję szczepień w ostatnich tygodniach (jedna trzecia ludności nie ma jeszcze 18 lat). Młodych nie można tam jeszcze szczepić, a starsi już przyjęli dwie dawki, program stoi więc w miejscu.
Problem pojawia się, jeśli weźmiemy pod uwagę osoby niechcące się szczepić. Z ostatniego sondażu dla DGP wynika, że jest to jedna piąta dorosłych. Jeśli nie zmienią zdania, to osiągnięcie wyszczepienia na poziomie 70 proc. – dolnej granicy odporności zbiorowej – będzie niemożliwe. Nadrabiać za nich będą musieli najmłodsi, jeśli już preparaty zostaną zatwierdzone także dla nich. O skuteczności akcji szczepionkowej może świadczyć to, że obniżył się wiek osób, które umierają w tym roku na COVID-19.
Franciszek Rakowski z ICM UW mówi, że ich analizy wskazują, iż na początku lipca będziemy mogli pochwalić się 60-procentową odpornością liczoną jako odsetek wyszczepionych oraz osób, które już przeszły COVID-19. – Przyjęliśmy bardzo konserwatywne i dość wolne tempo szczepień. Jeżeli będzie szybsze, to i szybsze będzie tempo nabierania odporności – tłumaczy dr Rakowski (o prognozach rządu mówi minister zdrowia w wywiadzie na stronie A3).
Aby akcja szczepień była efektywniejsza, wkłucia mają też organizować zakłady pracy. Choć – jak powiedział wczoraj pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk – z powodu problemów z dostawami odsuwa się termin ich uruchomienia. Do akcji będą mogły się zgłosić firmy, jeśli znajdzie się 300 chętnych osób. Rejestracja szczepień w firmach rozpocznie się 4 maja. ©℗
Podwijanie rękawów. Droga do odporności zbiorowej