Zawieszenie obowiązywania podatku od sprzedaży detalicznej do 1 stycznia 2018 roku zakłada rządowy projekt ustawy, którego pierwsze czytanie odbyło się w czwartek w Sejmie.

Posłowie debatowali jednocześnie nad projektem Nowoczesnej, zakładającym całkowite zniesienie tego podatku. Oba projekty trafiły do komisji.

Sejm zajął się takimi projektami, bo w połowie września Komisja Europejska wszczęła postępowanie w sprawie obowiązującego od początku tego miesiąca w Polsce podatku od handlu detalicznego i wezwała Polskę do zawieszenia jego stosowania. Zdaniem Brukseli jego konstrukcja może faworyzować mniejsze sklepy, co może być uznane za pomoc publiczną. Po tej decyzji resort finansów zawiesił pobór podatku od handlu detalicznego w obecnej formie, zapowiedział jednocześnie prace nad projektem ustawy o podatku od handlu wielkopowierzchniowego według innej formuły.

Obecnie obowiązywanie podatku jest zawieszone jedynie na podstawie rozporządzenia. To rozwiązanie tymczasowe, bo na jego podstawie podatnicy np. nie są zwolnieni z obowiązku złożenia deklaracji o wysokości podatku.

Wiceminister finansów Wiesław Janczyk, prezentując w czwartek w Sejmie rządowy projekt mówił, że rząd formułuje skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE, bo uważa, że stanowisko Komisji Europejskiej "jest pozbawione mocnych, merytorycznych argumentów".

Zdaniem wiceministra finansów reakcja KE w sprawie podatku handlowego stoi w sprzeczności z innymi działaniami na rzecz małych i średnich przedsiębiorstw. Może być też uznana za dyskryminację Polski w kontekście podobnych podatków funkcjonujących we Francji lub Hiszpanii.

Ponieważ jednak ewentualne negatywne rozstrzygniecie TS może narazić Polskę na konsekwencje finansowe, mówił Janczyk, "rząd podjął inicjatywę wprowadzającą rozwiązanie o charakterze tymczasowym".

"Jest to rozwiązanie optymalne, bo z jednej strony Polska wykonuje zalecenie Komisji Europejskiej, z drugiej strony nie uchylamy podatku w całości przed wydaniem ostatecznej decyzji przez Trybunał Sprawiedliwości" - zaznaczył wiceminister finansów.

Z kolei całkowite wycofanie podatku "byłoby przedwczesne", a "Polska nie kapituluje, nie uprzedza decyzji komisji, bo ma poważne rzeczowe argumenty w sporze z Brukselą".

Janczyk zwrócił też uwagę, że wraz z wejściem w życie ustawy zniknie konieczność składania deklaracji przez podatników.

Z kolei prezentująca projekt Nowoczesnej wiceszefowa sejmowej Komisji Finansów Paulina Hennig-Kloska podkreślała, że podatek od sprzedaży detalicznej należy całkowicie uchylić, a nie zawieszać. Stąd jej klub składa swój projekt ustawy.

"Dziś nie ma wątpliwości, że ten podatek będą płacić dostawcy i podwykonawcy, a nie same sieci handlowe" - przekonywała. "Podatki trzeba tworzyć z przewidywalnością, dziś tej przewidywalności kompletnie brakuje" - dodała Hennig-Kloska.

Gdyby mimo wszystko udało się go wprowadzić, mówiła, nie obroni on małych sklepów osiedlowych, bo "różnica w marży między hipermarketami, a sklepami osiedlowymi to aż 20 proc.". Podatek handlowy uderzy natomiast w najbiedniejszych Polaków, którzy robią zakupy w dyskontach. Bo w dyskonta podatek ten uderzy najbardziej - mówiła posłanka Nowoczesnej.

"Po to jest Trybunał Sprawiedliwości UE, by nie znosić prawa, tylko by rozstrzygał wątpliwości prawne" - polemizował z nią w debacie Artur Soboń (PiS).

Jego zdaniem progresja podatkowa, którą kwestionuje KE, jest w polskiej ustawie nieoczywista, a wprowadzanie takich przepisów "jest przedmiotem autonomii podatkowej państw członkowskich".

"Oba projekty pokazują zupełnie inny stosunek do obrony interesów Polski w instytucjach europejskich" - zaznaczył poseł PiS.

Z kolei Izabela Leszczyna (PO) przekonywała, że rząd, zamiast powiedzieć przepraszam, naraża Polskę na koszty postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości. Bo wyrok, jej zdaniem, i tak będzie negatywny.

"Dzisiaj wszyscy już wiedzą, że żadnego podatku od hipermarketów nie wprowadzicie, to był zwyczajny humbug wyborczy, tak jak pomoc dla frankowiczów czy kwota wolna" - powiedziała Leszczyna.

Zwracała też uwagę, że podatek jest zawieszony, a "wpływy do budżetu zostały", bo rząd sugeruje, że ściągnie to w inny sposób. "Czy w takim otoczeniu można planować działalność gospodarczą?" - pytała retorycznie.

Zawieszone przepisy o podatku od sprzedaży detalicznej weszły w życie 1 września 2016 r. Nakładały one na podatników tego podatku obowiązek złożenia deklaracji podatkowej o wysokości podatku, a także obliczenia i wpłacenia podatku na rachunek urzędu skarbowego – po raz pierwszy w terminie do 25 października.

Ustawa o podatku od sprzedaży detalicznej wprowadzała dwie stawki podatku od handlu: 0,8 proc. od przychodu między 17 mln zł a 170 mln zł miesięcznie i 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie. Kwotę wolną od podatku ustalono w skali roku w wysokości 204 mln zł. Według założeń rządu w przyszłym roku podatek ten miał przynieść budżetowi 1,6 mld zł wpływów. (PAP)