Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział w poniedziałek, że premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk, który dzień wcześniej zapowiedział swoją dymisję, nie wniósł "znacznego wkładu w normalizację stosunków" z Rosją.

W ten sposób Pieskow odpowiedział na pytanie dziennikarzy, czy wydarzenia w Kijowie sprzyjają poprawie stosunków między Rosją a Ukrainą biorąc pod uwagę krytyczny stosunek Jaceniuka do władz w Moskwie.

"Pan Jaceniuk nie wyróżnił się znacznym wkładem w normalizację stosunków między naszymi krajami" - powiedział Pieskow. Zarzucił również Jaceniukowi, że nie wniósł wkładu w uregulowanie sytuacji na południowym wschodzie Ukrainy, gdzie od 2014 roku trwa konflikt zbrojny między siłami rządowymi a prorosyjskimi separatystami.

Pieskow powiedział, że dla Rosji "najważniejsze jest, iż pod porozumieniami mińskimi widnieje podpis prezydenta" Ukrainy Petra Poroszenki. Jak dodał, Rosja ma nadzieję, "że Kijów wypełni podjęte zobowiązania".

Zapowiedziane odejście ukraińskiego premiera skomentował też w poniedziałek szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow. Powiedział, że Rosja oczekuje, "kiedy pojawią się zdolni do działania partnerzy w grupie kontaktowej" (ds. uregulowania kryzysu ukraińskiego) i "formacie normandzkim" (czterostronnych rozmów przedstawicieli Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy). Ławrow wypowiedział się na ten temat na konferencji prasowej z ministrem spraw zagranicznym Szwajcarii Didierem Burkhalterem.

Władze Rosji obciążąją stronę ukraińską odpowiedzialnością za brak postępów w realizacji porozumień mińskich, mających na celu uregulowanie konfliktu w Donbasie, który pochłonął już ponad 9 tys. ofiar śmiertelnych.

Jaceniuk w niedzielę ogłosił, że we wtorek oficjalnie złoży rezygnację. Kandydatem na nowego premiera jest przewodniczący ukraińskiego parlamentu Wołodymyr Hrojsman. Jaceniuk dwa miesiące temu stracił poparcie w parlamencie. Było to następstwem krytyki za zbyt powolne reformy i brak postępów w walce z korupcją.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)